Teraz pan Jacek już wie, kiedy to wszystko się stanie. Wie, jak to napisał Łukasz Adamski, kto skopie tyłek Barackowi Obamie, a także, jakie były przyczyny katastrofy smoleńskiej. Spotkał się też z ludźmi, którzy na drugą stronę przeszli wcześniej, z prezydentem Lechem Kaczyńskim, z Januszem Kochanowskim, z Władysławem Stasiakiem. Ale przede wszystkim stanął wobec Boga miłości i pokoju, który pokazuje mu, jaki sens ma ten cały ból, który wciąż na nowo szarpie naszą Ojczyzną...



Nam zaś po tej stronie pozostaje żal po nie odbytych rozmowach, niewypowiedzianych opiniach, po tym, że nie posłucha się już kolejnej kłótni, bardzo zawsze burzliwej. A także obowiązek pamięci, podtrzymywania dzieła i – przede wszystkim – modlitwy, by dobry Bóg przyjął pana Jacka do siebie i obdarzył go wiecznym szczęściem, pokojem i poznaniem.



Tomasz P. Terlikowski