Andrzej Lepper mógł zostać przecież zmuszony do samobójstwa, ktoś mógł mu to mocno zasugerować, zaszantażować go, czy postawić w sytuacji bez wyjścia. Takie podejrzenia w przypadku osoby, o takim profilu psychologicznym i takiej przeszłości, polityka, którego kontakty ze służbami, czy tajemnicze zwrotu w karierze były jawne – narzucają się same. I wydaje się, że powinny się one narzucać nie tylko dziennikarzowi, ale również śledczym. Zastanowić ich powinno także to, że krótko wcześniej wewnątrz Samoobrony popełnione zostało inne samobójstwo...

 

W Polsce jednak to, co powinny zrobić służby nie przekłada się na to, co one robią. W naszym kraju bez głębszego badania, tylko na podstawie stwierdzenia lekarskiego służby orzekły, że Lepper zabił się sam, a główną przyczyna były problemy finansowe. I znów nie pada pytanie, dlaczego kłopoty z kasą, które nie były dla Leppera pierwszyzną miały go zabić? Dlaczego właśnie teraz, twardy facet miał się chcieć zabić... I wreszcie nie pada nawet stwierdzenie, że komuś jednak mogło na śmierci Leppera zależeć, że ktoś mógł go do tego zmusić.

 

Zastrzegam od razu, że nie twierdzę, że tak musiał być. Śmierć Andrzeja Leppera mogła być zwyczajnym samobójstwem. Jednak takie przypadki powinny być szczególnie dokładnie badane, a nie zbywane błyskawicznym oświadczeniem, że to było samobójstwo z przyczyn finansowych. Takie stawianie sprawy budzi podejrzenia, co do rzetelności naszych służb, ale też rodzi pytania o to, czy ktoś jakoś w nie (albo inne służby) uwikłany, nie przyczynił się do takiego, a nie innego „rozwiązania” sprawy Andrzeja Leppera.

 

Tomasz P. Terlikowski