- Doceniam troskę tygodnika „Sieci” o to, co się ze mną dzieje. Zastanawiam się tylko, dlaczego ani autor (który przecież jest aktywny na moim FB), ani jego szefostwo (które zna mnie od lat i ma mój numer telefonu) nie zdecydowali się zadzwonić i zadać tego pytania mi – rozpoczyna swój wpis na Facebooku publicysta Tomasz Terlikowski .

- Byłoby prościej, nie trzeba by się było domyślać, a ja bym - zapewniam – porozmawiał – dodaje.

Wpis Terlikowskiego jest reakcją na tekst, jaki ukazał się w tygodniku sieci. Artykuł autorstwa Gorana Andrijanića nosi tytuł „Co się dzieje z Terlikowskim”, w którym autor zwraca m.in. uwagę na lewicową retorykę, jaką – jego zdaniem – można spotkać w jego wypowiedziach ale też publikacjach.

Znane było głośne stanowisko Terlikowskiego w sprawie Polaka skazanego w Wielkiej Brytanii na śmierć głodową, do którego Aadrianić już wcześniej się odnosił. Terlikowski twierdził mianowicie, że u Polaka nastąpiła śmierć mózgu, czemu na przykład w wywiadzie dla portalu Fronda.pl kategorycznie zaprzeczył prof. Wojciech Maksymowicz, szef kliniki Budzi dla dorosłych, który na co dzień zajmuje się takim przypadkami.  - Czytaj wywiad

- Wobec mnie jest to, że krytykowałem ministra Czarnka, a do tego uznałem, że ułaskawienie pedofila było błędem prezydenta Andrzeja Dudy. Jakby tego było mało „Terlikowski - informuje Goran Andrijanic - bez wątpienia znajduje się w tej chwili w otwartym konflikcie z dużą częścią kościelnej hierarchii”. Zgroza kompletna. Aż się boję myśleć, co to będzie. Inna rzecz, że - mimo tego otwartego konfliktu - to właśnie ostatnio dostałem nagrodę „Ślad” i to za kwestię, w której - według tygodnika - jestem w „otwartym konflikcie” - pisze dalej Terlikowski.

Jak dalej pisze Terlikowski w jego sprawie było prowadzone swoiste „śledztwo”, ponieważ „autor tekstu (...) przepytuje dwóch moich znajomych: Roberta Tekielego i Grzegorza Górnego”, których opinie są zdaniem Terlikowskiego niecelne.

- Tak się składa, że powodem, dla którego straciłem wiarę w to, że Kościół jest zdolny do samooczyszczenia, nie jest wcale przerażenie lobby gejowskim w Kościele, ale uważna obserwacja życia Kościoła. Otóż takie samooczyszczenie nie udało się w Kościele nigdzie. Nigdzie, bez zaangażowania mediów świeckich, często wrogich Kościołowi, bez procesów i gigantycznych odszkodowań, bez przeszukiwania kurii i traktowania biskupów tak jak innych uczestników życia społecznego, nic się nie zmieniło. W Polsce jest tak samo. I to jest pierwszy powód – stwierdza Terlikowski.

- A drugi jest równie oczywisty. Otóż, w odróżnieniu od publicystów tygodnika „Sieci Prawdy” zacząłem rozmawiać z ofiarami. Słuchać ich historii, dowiedziałem się, jak odbijali się od drzwi kurii biskupich, jak traktowali ich kanclerze, prowincjałowie, jak lekceważono ich ból, i jak za wszelką ceną broniono swoich. Powodów takiej postawy było wiele. Lawendowe układy były jednym z powodów, dla których te sprawy ukrywano, o czym pisał także Martel w „Sodomie”, ale dalece nie jedynym, a robienie z homoseksualnych księży jedynego kozła ofiarnego w tej sprawie jest zwyczajnie nieuczciwe, bo tak się składa, że równie istotną rolę w tworzeniu układu odgrywa gigantyczny klerykalizm i świeckich i duchownych, korporacyjna solidarność, brak zrozumienia ofiar i ich lekceważenie, brak empatii, brak świadomości ran, jakie zadaje molestowanie – czytamy dalej we wpisie Terlikowskiego.

Z pełną odpowiedzią publicysty na tekst w tygodniku Sieci można zapoznać się na jego profilu na Facebooku, załączonym poniżej.

mp/facebook/tygodnik sieci/wpolityce.pl/fronda.pl