Czas opowiadania bajek o tym, że chodzi o solidarność, współczucie czy pomoc uchodźcom dobiegł końca. A wszystko za sprawą Martina Schulza, który zupełnie otwarcie oznajmił, że trzeba wszystkie kraje niechętne przyjmowaniu imigrantów zmusić do współczucia. Wypowiedź ta zupełnie jasno wskazuje na to, że gdy zagrożone są interesy Niemiec (a trzeba powiedzieć zupełnie jasno, że przymus wobec państw, by stały się więzieniami dla imigrantów, którzy chcą do Niemiec,  których Niemcy nie chcą, jest wyłącznie w interesie Niemiec) państwo to jest gotowe używać siły. Oczywiście obecnie dokonywane to jest w jedwabnych rękawiczkach, ale zupełnie jasne jest o co w takich wypowiedziach chodzi.

Szantaż emocjonalny rzekomym współczuciem dla uchodźców nie może i nie powinien tutaj zadziałać. Imigranci, o których mowa są już – w przeważającej większości wypadków w Europie, albo w obozach dla uchodźców poza nią. Ich życiu nic już nie zagraża, a ich celem są Niemcy lub Szwecja. Oni zwyczajnie nie chcą do Polski, a najlepszym  dowodem na to jest to, że gdy nawet dostaną tu mieszkanie, szkołę i pracę, to w pewnym momencie wieją do Niemiec (vide historia rodziny ze Śremu). I Niemcy świetnie o tym wiedzą. I dlatego próbują rozdystrybuować problem między inne kraje, dzieląc się własnym problemem i zmuszając innych do jego wzięcia na swoje barki. Ujmując więc sprawę zupełnie wprost: w sporze u imigrantów wcale nie chodzi o tych ostatnich, a o Niemcy, które próbuje swoje sprawy załatwiać naszymi rękoma. A Niemcy mogą nam, co najwyżej wysłać drut kolczasty do pilnowania tych, których oni nie chcą.

Niebezpieczne jest także jasne wskazanie, że jak ktoś nie chce służyć Niemcom, to zostanie do tego zmuszony. To zupełnie jasno wskazuje, że Schulz uważa inne państwa europejskie za niemiecki folwark, i że jest zdaniem, że Niemcy mają moralne i polityczne prawo do dyktowania innym własnych standardów moralności i kryteriów współczucia. Warto przypomnieć, że gdy ostatnio Niemcy uznały się za głównego arbitra moralności i wzywały do współczucia dla siebie i swojej przestrzeni życiowej, skończyło się to wojną, i odebraniem suwerenności wielu narodom.

Tomasz P. Terlikowski