Kolejne przesłania islamistów nie pozostawiają wątpliwości. Ich wojna nie jest wojną z Zachodem, ale z chrześcijaństwem. To wyznawcy Chrystusa są ich głównymi ofiarami, ich egzekucje (męczeństwo) filmuje się i pokazuje. Przekaz też kierowany jest głównie do nich/nas. Ofiarami są przy tym nie zachodni chrześcijanie, ale ci, którzy żyją na tamtych terenach od pokoleń, od czasu, gdy Mahometa nie było jeszcze nawet w planach jego rodziców.

Ich śmierć jest zaś motywowana religijnie. Islamscy fanatycy wcale zaś tego nie ukrywają. Męczeństwo chrześcijan, ich śmierć ma być dowodem na wyższość Boga zemsty i przemocy, jakim jest w ich myśleniu Allah nad Bogiem przebaczenia i miłość, a także ofiary, jakim jest Bóg chrześcijan. Ich przemoc ma być dowodem religijnej wyższości. I choć nigdy tak nie będzie, a ich działania tylko umacniają Kościół i zaświadczają o prawdzie chrześcijaństwa, to w niczym  nie zmienia to faktu, że zwolennicy kalifatu są przekonani, że mordując chrześcijan zniszczą chrześcijaństwo i zbudują potęgę islamu.

Nie ma się też, co oszukiwać, że sprawy będą się toczyć daleko od nas. Wcześniej czy później, a biorąc pod uwagę tempo zmian raczej wcześniej, życie za Chrystusa oddadzą pierwsi zachodni chrześcijanie. Kalifat porwie grupę pielgrzymów, albo napadnie na klasztor i wymorduje wszystkich. A potem pokaże świetnie zmontowany i skadrowany film, by jeszcze bardziej nas zastraszyć. Jeśli nie zaczniemy działać, jeśli nie uświadomimy sobie, że to walka z chrześcijaństwem (globalna, bo toczona nie tylko przez islamistów, ale i przez wrogich im liberalnych nihilistów), której celem jest unicestwienie nas (warto przypomnieć sobie Trzecią Tajemnicę Fatimską), to będziemy przegrywać. Dopiero stanięcie w prawdzie o sytuacji i rozpoczęcie walki (przede wszystkim duchowej, ale także medialnej, a gdy trzeba i politycznej) może zatrzymać masakrę. Opowiadanie bajek o fanatyzmie, który  zdarza się wszędzie tego nie sprawi.

Tomasz P. Terlikowski