Ks. Sowie nie spodobał się artykuł, który napisał o nim dziennikarz „Rzeczpospolitej” Tomasz Krzyżak. I dlatego pobiegł z donosem do właściciela gazety Grzegorza Hajdarowicza. A ten zaczął uspokajać „Kaziego”. „Kazi, przykro mi za mam takich ludzi w redakcji, pozostaje mi mieć nadzieje , ze jak najszybciej sami zmienią prace i wyniosą sie z mojej spolki do godniejszej, takiej która wydaje 2 "rzetelne" tygodniki ze stałe malejącym nakładem, im szybciej tym lepiej (!) pozdr z Machu Picchu” - napisał właściciel „Rzeczpospolitej”.  „Wracam 2.09 , może w euforii do tego czasu wyniesie sie do Wróbla, on zbiera takie towarzystwo” - dodał.

Donosik zatem, jak widać przyniósł skutek. Ksiądz może być zatem z siebie zadowolony, bowiem – wiele na to wskazuje – prawdopodobnie udało mu się zwolnić z pracy dziennikarza, bo nie spodobał mu się artykuł na jego temat. I przy tej okazji trudno nie zadać pytania, czy skoro ks. Kazimierz Sowa przepraszał Bronisława Komorowskiego za biskupów, to może się znajdzie jakiś biskup, który przeprosi Tomka Krzyżaka za ks. Sowę? A potem – wraz z biskupem ks. Sowy (tak swoją drogą ciekawe, kto nim jest, bo nikt się jakoś do tego nie przyznaje) – postara się, by ten ostatni zamiast brylować na salonach i pisać donosy zajął się pracą duszpasterską, do której – jak każdy kapłan – został wyświęcony.

Tomasz P. Terlikowski