Dlaczego? A czy rzeczywiście poseł Palikot potrzebuje uzasadnienia dla swoich decyzji? Gdyby potrzebował, to niewątpliwie odpowiedź podrzuci mu niezawodny w takich sytuacjach profesor Jan Hartman, który przypomni, że księża lojalni są wobec obcego państwa, na którego czele stoi obecnie Niemiec (w przypadku antyfaszystów to oczywiście zaleta, ale gdy rzecz idzie o Kościół wszystko może być zarzutem). Z tego zaś wyciągnąć trzeba wniosek o konieczności odebrania im praw obywatelskich w ogóle.

 

Byłby to zresztą postulat równie sensowny, jak propozycja, by ludziom, którzy wykonują pracę na rzecz państwa, odebrać prawo do zapłaty za tę pracę (jeśli jest wykonywana źle to trzeba ich zwolnić, a nie pozbawiać pensji). Jak na liberała to dość ciekawa koncepcja. Ale idąc dalej tym tropem można by postulować w ogóle zniesienie pensji dla nauczycieli. Oszczędności byłyby ogromne, a korzyści dla Palikota (ale i dla rządu Donalda Tuska) też niemałe. Dzięki zniesieniu nauczania języka polskiego i historii byłaby pewność, że nie wyrosną nam nowe pokolenia „faszystów”, co to krzyczą – o zgrozo - „Bóg – Honor – Ojczyzna”, a niekiedy nawet tak „faszystowskie” hasło, jak przyśpiewka „raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”.

 

Odebranie pensji historykom pozwoliłoby też upewnić się, że w końcu zapomnimy, że Polacy ponosili jakieś cierpienia i będzie można swobodnie opowiadać, że to my rozpoczęliśmy II wojnę światową stawiając się miłującym pokój i sprawiedliwość narodom rosyjskiemu i niemieckiemu. Warto też rozważyć zniesienie pensji dla matematyków. Dywersanci ci, nauczając dzieci liczenia, podważają stanowisko rządu, który wciąż przekonuje nas, że budżet spokojnie się dopnie... Likwidacja szkół miałaby zaś jeszcze jedną zasadniczą zaletę. Jeszcze więcej Polaków zagłosowałoby na Palikota.

 

Tomasz P. Terlikowski