Z punktu widzenia katolika sprawa jest bowiem jasna. Cienie na szybie niczego nie dowodzą, i nie mają mocy. Wiara w tego typu „znaki” (a mówimy o śladach na szybie, a nie o objawieniach, które oczywiście się zdarzają) jest czystym pogaństwem, które w wielkim ludziach zaczyna dostrzegać postacie herosów czy wręcz półbogów. Z chrześcijaństwem niestety niewiele ma to wspólnego, szczególnie, że trudno byłoby uznać śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, choć jego zasług dla kraju nie zamierzam kwestionować, za kogoś, kto jest lub będzie beatyfikowanym czy kanonizowanym świętym, który miałby coś ludziom objawiać.

A nie będzie, bo – o czym próbuje się teraz zapomnieć – w czasie swojej kariery politycznej w kilku kluczowych kwestiach dotyczących obrony życia – prezentował poglądy sprzeczne z katolickim nauczaniem, bliskie, a w pewnych kwestiach identyczne jak te, które prezentuje obecnie Bronisław Komorowski. Bohaterska śmierć i płaszcz miłosierdzia nie mogą tego zmienić. Chwaląc prezydenta za to, za co pochwała mu się należy nie powinniśmy o tym zapominać.

Wrzucanie takich zdjęć jest jednak niebezpieczne jeszcze z jednego powodu. Otóż z aktu pamięci, który jest ważny i należy go oddawać zmarłym bohaterom, próbuje ona uczynić swoistą parareligię, w której nasi bohaterowie historyczni stają się jakimiś przekaźnikami mocy, herosami, którzy są z nami, objawieniami sacrum. Kłopot z takimi przekazami (nawet jeśli próbuje się mówić o nich używając świeckiego języka) jest taki, że są one sprzeczne z chrześcijaństwem, a nawet mocniej jeśli z pamięci i szacunku dla bohaterów, przekształcając się one w tego rodzaju parareligię (i niestety, zachowując szacunek dla tych wszystkich, którzy zaangażowani są w poszukiwanie prawdy o tym, co wydarzyło się w Rosji, można ja nazwać „smoleńską”), to stają się one bałwochwalstwem niezwykle niebezpiecznym dla tych, którzy się mu oddają. Zwolennikom takiego magicznego myślenia trzeba więc zaproponować dobrego spowiednika, który spokojnie ustawi im rzeczywistość i wyjaśni, że mocy szukamy w sakramentach, a nie w cieniach na szybie. A wstawiennictwa możemy szukać u świętych, a nie u nawet najbardziej bohaterskich polityków, którym do katolickich poglądów wiele w pewnych kwestiach brakowało.

Tomasz P. Terlikowski