I tego już Wiśniewska nie zdzierżyła. Przypominanie, że istnieje piekło jest przecież niezgodne z linią „Gazety Wyborczej”, która od dawna głosi, że nie ma nie tylko piekła, ale i nieba, i że jedyne na co możemy liczyć, to piach (ewentualnie ogień krematorium). Katolicy z „GW” są tylko nieco ostrożniejsi i głoszą, że istnieje wprawdzie niebo, ale już piekło czy grzech nie, bo przecież po Soborze takich prawd w ogóle nie ma. To, że Kościół nigdy takich bredni nie głosił, też im nie przeszkadza, bo przecież zawsze można znaleźć teologa, który to potwierdzi. A wtedy można ogłosić, że na szczęście są katolicy, którzy zacofanej teorii piekła nie uznają.

 

Niestety wciąż są paskudnicy w stylu ks. Marka Gancarczyka czy mnie, którzy przypominają nie tylko o istnieniu piekła (żeby nie było wątpliwości sam również się go boję, a nie przewiduję go jedynie dla innych), ale co gorsza o szatanie i jego działaniu w świecie. A tego puścić płazem już nie można. Dlatego Katarzyna Wiśniewska (a w moim przypadku również Grzegorz Sroczyński) ruszyli do boju i jęli dowodzić, jakim to zacofanym durniem jestem, durniem, który co gorsza ośmiesza nauczanie Kościoła. A powód był prosty przypomniałem, że okultyzm, magia, wróżby nie są zabawą. Odpowiedzią jest próba ośmieszenia prawdziwej tezy, że na seansach spirytystycznych „zły wyszukuje sobie ofiary”. „Terlikowski może ośmieszać naukę Kościoła o szatanie i grzechu, jeśli ma na to ochotę, ale niech poszuka sobie innych okoliczności” – oznajmia Wiśniewska.

 

Ks. Gancarczyk obrywa zaś za proste przypomnienie, że samobójstwo jest grzechem ciężkim. To również jest do nie zaakceptowania. I dlatego pejczem krytyki smaga go publicystka „GW” wytrwale. „W takich komentarzach widać typową twarz polskiego katolicyzmu - jurydycznego, skłonnego do rozliczeń. Nawet po śmierci” – oznajmia Wiśniewska… I aż ciśnie się na usta pytanie, czy zdaniem Wiśniewskiej w ogóle cokolwiek jest grzechem? Czy uznaje ona, że można zgrzeszyć ciężko? I czy może jej zdaniem samobójstwo jest cnotą?

 

Ale mniejsza o pytania. O wiele istotniejsze jest co innego. Być może nieświadomie (taką mam nadzieję), ale publicyści „GW”, którzy podają się za katolików i atakują dość fundamentalne prawdy o życiu duchowym, które jest walką z szatanem, dość jednoznacznie opowiadają się po stronie zła i złego. Służą temu, który jest ojcem kłamstwa, bowiem zaciemniają podstawową prawdę o możliwości upadku i potępienia. czy o złu spirytyzmu. A to jest najlepszą przysługą dla szatana. Ale niech publicyści się nie łudzą, on się im nie odpłaci…

 

Tomasz P. Terlikowski