Ja zaś po lekturze jego tekstu zastanawiam się, z jaką to tradycją zrywa Sawka. Nie wygląda bowiem na to, by miała ona cokolwiek wspólnego z Bożym Narodzeniem (w tekście ta nazwa zresztą się nie pojawia, a występuje tylko termin wigilia). Choinka, prezenty, Mikołaj (zapewne chodzi o świętego Mikołaja, ale nawet to nie jest pewne), wujkowie i ciotki – są oczywiście miłym uzupełnieniem świątecznego czasu – ale w Bożym Narodzeniu nie są najważniejsi. Łażenie po sklepach, trzymanie w wannie karpia, a nawet puszczanie z CD kolęd, których treści się nie zna – też, jakby to powiedzieć – ze świętami wiele wspólnego nie ma.

 

Ale nie piszę tego, by wyżywać się na Sawce. Ja go w jakimś sensie rozumiem. Jeśli dla kogoś Boże Narodzenie to tylko czas refleksji nad życiem i odpoczynku, to rzeczywiście nie ma powodu, by obchodzić je w grudniu, gdy sklepy są zatłoczone, a tradycja (świecka zresztą w znacznym stopniu) wymaga od nas szczególnych wysiłków. Równie dobrze można obchodzić „specjalne święta” w czerwcu, a w grudniu iść do kina albo poczytać sobie zapomniane książki. Czas ten będzie zresztą wówczas zdecydowanie lepiej spędzony, bowiem nie będzie fałszem, jakim tracą wigilie czy Boże Narodzenie bez Boga.

 

Tekst Sawki ma jednak także pozytywne znaczenie. Dla mnie jest on niezwykle mocnym przypomnieniem, że święta Bożego Narodzenia mają sens tylko z Bogiem. Ich istotą jest Pasterka, Eucharystia i wigilijny i świąteczny stół, którego wspólne celebrowanie jest przecież domową liturgią. Prezenty to fajny zwyczaj, ale ważniejsze od nich jest wspólne czytanie Pisma Świętego i śpiewanie (a nie słuchanie z CD) kolęd. Choinka robi klimat, ale w świątecznym domu ważniejszy jest żłóbek i figurka Pana Jezusa.

 

Tylko tak przeżywane święta mają sens; tylko dla takich warto się męczyć. Inne są pustym rytuałem, z którego rzeczywiście warto się wyzwolić. Święta bombki i choinki (jak kiedyś określił je pewien mój szef) rzeczywiście są bez sensu. Sens ma tylko Boże Narodzenie. Ale do jego obchodzenia trzeba rzeczywiście być chrześcijaninem i wierzyć, że w te grudniowe dni rzeczywiście dzieje się coś fundamentalnie ważnego. Wiary w to życzę – naprawdę szczerze – także Jerzemu Sawce, bo wierzę, że wtedy powróci on do świętowania.

 

Tomasz P. Terlikowski