Liberalne media już oczywiście triumfują, uznając to smutne wyznania za dowód nieskuteczności terapii i klęskę chrześcijan. Kłopot polega na tym, że klęskę poniósł przede wszystkim szef organizacji Alan Chambers, który po latach walki z własną skłonnością seksualną poddał się i uznał, że jest ona normalna. Żal człowieka, szczególnie, że niewątpliwie miał on ogromne zasługi na polu propagowania moralności chrześcijańskiej i pomocy ludziom, którzy nie godzą się z własnymi skłonnościami. Szkoda także organizacji, bowiem dzięki niej wielu homoseksualistów otrzymało pomoc. I wreszcie szkoda terapii, którym po raz kolejny dorabia się gębę nieskutecznych.

A przecież nikt poważny nigdy nie głosił, że są one skuteczne w 100 procentach. Większość z osób, jaka się im poddaje, otrzymuje pomoc w walce ze skłonnością, zaczyna sobie radzić z własną seksualnością, ale wcale nie zmienia się na heteroseksualistów. Takie przypadki też się zdarzają, ale są one – także statystycznie – o wiele mniej częste. Pomoc terapeutyczna nie zastępuje też własnej walki z grzechem. Osoba homoseksualna, która korzysta z pomocy rozmaitych wspólnot czy grup pomocowych musi wciąż na nowo utwierdzać się w wierze i podnosić z upadków. Bez tego nie ma terapii, nie ma pomocy, nie ma powstawania z grzechów.

Upadek Exodusu, ucieczka Chambersa z pierwszej linii frontu nie powinna nas też zaskakiwać. Ten mężczyzna był przecież wciąż na froncie, a walka duchowa jaką toczył, by nadal móc pomagać osobom homoseksualnym była bez wątpienia dramatyczna. I jeśli nawet teraz przegrał, nawet jeśli zaszkodził sprawie, jakiej przez lata służył, to trzeba się za niego modlić, by powrócił, by zrozumiał, że z grzechem trzeba walczyć a nie akceptować go. Ta modlitwa jest tym ważniejsza, że niestety coraz więcej wyznań chrześcijańskich, także tych konserwatywnych, przechodzi w sprawie homoseksualizmu na stronę „ojca kłamstwa”. A na to nie możemy się zgodzić. Z żalem obserwując przejście Exodusu i jego założyciela na stronę cywilizacji przeciwnej rodzinie, trzeba walczyć dalej. Walczyć także o to, by osoby homoseksualne miały rzeczywistą wolność wyboru, a nie by wpychano je na siłę w kulturę gejowską.

Tomasz P. Terlikowski