Nie milkną emocje związane z profesorem Aleksandrem Nalaskowski, który został pozwany przed sąd za stwierdzenie, że homoseksualizm jest chory. Wyjaśnień od Polskiej Akademii Nauk w sprawie profesora zaczął domagać się Jacek Żakowski, który uznał, że naukowiec nie ma prawa głosić poglądów sprzecznych z powszechnie przyjętym konsensusem. Dziennikarz uznał nawet, że opinia profesora, który uznał, że homoseksualizm zmusza do postawienia pytania o instytucje naukowe: czy wierzą bardziej w konsensus naukowy, czy raczej w wiarę, nie związaną z nauką...



I już same te opinie pokazują, że Żakowski nie ma pojęcia, już nawet nie o tym, czym jest homoseksualizm, ale czym jest nauka i jak się ona rozwija. Gdyby naukowcy mieli wierzyć (tak w ogóle, co to za pomysł, że naukowcy w kwestiach naukowych mają w cokolwiek wierzyć???) w konsensus naukowy, to do tej pory bylibyśmy pewni, że ziemia spoczywa na sześciu żółwiach, a słońce kręci się wokół ziemi. Taki był bowiem – w pewnym momencie – naukowy konsensus. Einstein, także nigdy nie stworzyłby teorii względności, bowiem naukowy konsensus ją wykluczał... Przykłady można mnożyć, ale prowadzą one do jednego podstawowego stwierdzenia: naukowy konsensus, szczególnie taki osiągnięty w głosowaniu (cóż to bowiem za nauka, której wyniki poddaje się głosowaniu???) nie jest w nauce wartością. Jest nią natomiast jego kwestionowanie, zadawanie pytań i poszukiwanie na nie odpowiedzi.



Więcej na temat wypowiedzi Żakowskiego wypowiadać się nie będę. A powód jest niezwykle prosty: powodem jego wypowiedzi nie jest troska o naukę, ale o ideologię gejowską, która opiera się na twierdzeniu, że homoseksualizm jest normą. Każdy, kto się z takim twierdzeniem nie zgadza musi trafić na listę nieświętej, gejowskiej inkwizycji, która zatroszczy się o to, by naukowiec, który szuka, a nie powtarza wierzenie gejowskie miał utrudnione życie. Żakowski jest typowym przedstawicielem takiej gejozycji, a ma nawet zadatki na Wielkiego Gejozytora, który palić będzie na stosach (innych tortur w wydaniu tej grupy wolę sobie nie wyobrażać) tych, którzy odstąpią choćby na milimetr od Magisterium WHO w sprawie homoseksualizmu.



Tomasz P. Terlikowski