Polemika ojca Dostatniego jest w całości dość zabawna. Dominikanin wzywa mnie, bym podał nazwiska osób, które wspierały kandydatów PO w kurii krakowskiej. A jeśli nie podam, to określa mnie kłamcą. Ależ drogi ojcze, z ogromną przyjemnością podam to nazwisko. Otóż osobą taką jest sam kardynał Stanisław Dziwisz. To on objął patronatem rekolekcje dla posłów PO (i tylko dla nich); on przyjmował przed samą ciszą wyborczą w świetle kamer Donalda Tuska i zapewniał, że Hanna Gronkiewicz-Waltz była uwielbiana przez Jana Pawła II (tak się złożyło, że przypomniał ksiądz kardynał sobie o tym, dokładnie w czasie wyborów na prezydenta Warszawy). Ksiądz kardynał również odprawiał ostatnią procesję Bożego Ciała w otoczeniu polityków PO.

 

Jeszce jakieś nazwiska? Rozumiem, że nazwisko Raś też coś niecoś ojcu Dostatniemu mówi. I że słyszał, jak poseł wędrował sobie po krakowskich parafiach i namawiał proboszczów do głosowania na PO. I że proboszczowie przyjmowali go obawiając się wpływów jego brata w kurii. A nazwisko ks. Sowy, który hula po mediach i otwarcie wspiera PO, bez najmniejszej reakcji ze strony kurii, też coś ojcu mówi?

 

Dobra starczy tych dowodów. Już samo udawania, że się nie wie, o czym pisałem, dowodzi nie tyle ignorancji zawinionej, ile zwykłej ślepoty, albo zwyczajnego kłamstwa. Ojciec Dostatni oczywiście to wszystko wie, ale przyznanie się do tej wiedzy wymuszałoby przyznanie, że Terlikowski nie jest zacietrzewionym fanatykiem, tylko pisze o sprawach, o których większość wie, ale nie ma ochoty o nich mówić, bo po co narażać się kardynałowi...

 

Zabawnie brzmią też zarzuty o ignorancję w sprawie Lutra. Gdyby ojciec Dostatni spróbował przeczytać mój tekst ze zrozumieniem, to zwróciłby uwagę, że pisałem o słusznych zarzutach wielu reformatorów i o różną ich reakcję na decyzje Kościoła. Część podporządkowywała się i w efekcie zostawała świętymi, a część – mając rację, ale nie zachowując posłuszeństwa – doprowadzała do schizmy. Taka była sytuacja także Lutra. A w opinii takiej utwierdza mnie, nie najgorsza znajomość historii reformacji czy pism Lutra. Rozumiem jednak, że ojciec Dostatni zna jakąś odmienną historię Lutra, w której ten ostatni nie był nieposłuszny i nie doprowadził (fakt, nie bez winy, papistów) do wielkiego podziału w łonie chrześcijaństwa...

 

I wreszcie kwestia ostatnia. Nie bardzo rozumiem, dlaczego napisanie kilku słów o uwikłaniach politycznych kurii krakowskiej ma dowodzić braku umiejętności spojrzenia na nauczanie społeczne Kościoła i wiele kwestii religijnych, z którymi się nie zgadzam, inaczej niż oczami zacietrzewionego fanatyka. Zastanawiam się bowiem, od kiedy nienajsensowniejsze decyzje polityczne (tak je oceniam, ale rozumiem, że ktoś może uważać inaczej) kurialistów czy samego księdza kardynała zaliczają się do nauczania społecznego Kościoła czy do kwestii religijnych. Ja nigdy bym w ten sposób nie pomyślał, ale rozumiem, że dla ojca Dostatniego popieranie PO jest już sprawą społecznej nauki Kościoła... Moje podejście jest jednak inne. I mam wrażenie, że jednak nieco bardziej katolickie.

 

Tomasz P. Terlikowski