Znany aktor Jerzy Stuhr zaszokował swoją teorią na temat sympatyków Prawa i Sprawiedliwości nawet redaktora naczelnego "Newsweeka", Tomasza Lisa, który przecież sam, delikatnie mówiąc, nie pała miłością ani do tej partii, ani do jej wyborców.

W rozmowie z Tomaszem Lisem Stuhr przyznał, że wyborców PiS, którzy, jego zdaniem, kierują się "zemstą za lata ciemiężenia", mógłby określić jako "potomków chłopów folwarcznych". Z jednej strony to tylko kolejny wyraz pogardy wobec Polaków głosujących nie tak, jak każą panowie artyści czy panie celebrytki, często poszkodowanych po transformacji ustrojowej w pierwszych latach III RP, z drugiej, warto zastanowić się nad wcześniejszymi wypowiedziami Stuhra na temat Polski, Polaków, polskości, a także-własnego pochodzenia.

Czy taki stosunek aktora nie tylko do wyborców Prawa i Sprawiedliwości, ale w ogóle do "zwykłych" Polaków może dziwić? Przyjrzyjmy się wypowiedziom Jerzego Stuhra. Przodkowie aktora pochodzili z Austrii, a do Polski przyjechali pod koniec XIX wieku. Czy to z tego powodu artysta sam mówi o sobie w wywiadach, że czuje się bardziej "Mitteleuropejczykiem" niż Polakiem? 

"Powiem coś, co nie jest może popularne, ale ja bardziej czuję się Mitteleuropejczykiem niż Polakiem. Polakiem czuję się głównie przez język, i nie chodzi tylko o mowę, ale o zanurzenie w literaturze, studiowanie języka, o myślenie w nim"-mówił przed dwoma laty w wywiadzie dla "Newsweeka". 

"Gdy przekraczałem austriacką granicę, zawsze czułem się jak u siebie. Na słowiańską fantazję jestem zbyt porządny i zbyt do porządku przywiązany. Nie siądę do pracy, gdy nie mam na biurku wszystkiego poukładanego. Nie wyjdę z domu, dopóki nie mam pościelonego łóżka. Mitteleuropa to mój świat"-tłumaczył wówczas aktor. Sam przyznał, że przez pochodzenie przodków i wartości, do których sam jest przywiązany, wiele rzeczy w Polsce i Polakach denerwuje go. 

"Ważny był szok, który przeżyłem, gdy poszedłem do kawiarni na kawę i kelnerka podała mi ją ze szklaneczką wody. W tej samej chwili przypomniał mi się mój dziadek Oskar Stuhr, który nie wziął kawy bez szklaneczki wody albo – jak to się nazywało w Krakowie – krachli, czyli oranżady lub wody sodowej. Jako mały chłopak ganiałem z syfonami do napełniania, żeby dziadek miał krachlę do kawy. Dzisiaj to jest normalna w Polsce rzecz, w każdej kawiarni podają wodę do kawy, ale wtedy, za PRL piło się tylko kawę plujkę i człowiek się cieszył, że w ogóle ma prawdziwą kawę, a nie zbożową. Aż tu nagle w wiedeńskiej kawiarni taki drobiazg jak szklaneczka wody uświadamia, skąd tak naprawdę jestem. Z jakiego kręgu kulturowego wywodzi się moja rodzina"-tak wspominał początki swoich dociekań genealogicznych. 

Jerzy Stuhr chętnie zresztą udziela się w mediach ze "stajni" Agory czy Ringier Axel Springer . Chętnie też dzieli się swoimi wyobrażeniami na temat "statystycznego Polaka". Tak opowiadał- również w "Newsweeku"- o swoim filmie "Obywatel" z 2014 r. 

"Kocham w sobie tę polskość i jej nienawidzę jednocześnie"- mówił wówczas Jerzy Stuhr. Film "Obywatel", reżyserowany przez Stuhra seniora, opowiada o "zwykłym Polaku". Czyli o kim? O "ofierze historii swojego kraju". Ofierze, nie beneficjencie. 

W "statystycznym Polaku" widzi zatem "absurdalny antysemityzm, bo Żyda już nie ma, ale uczucie niechęci wobec niego pozostało". Patriotyzm? Zawsze "histeryczny", skłaniający do afirmacji i celebrowania historycznych porażek. Katolicyzm naszych rodaków również nie podoba się Jerzemu Stuhrowi. Aktor uważa, że księża, zamiast tłumaczyć ewangelię, tylko czytają "wytyczne biskupów". Reżyser filmu "Obywatel" krytykuje również swoje pokolenie, które jest, jego zdaniem, "niedouczone", obarczone kompleksami wynikającymi z wieloletniego życia za "żelazną kurtyną", a w dodatku słabo zna historię swojego kraju. Podobną opinię o "polskim antysemityzmie", "płytkim katolicyzmie" i "histerycznym patriotyzmie" wyraził Stuhr senior jeszcze kilka lat wcześniej, w rozmowie z tym samym dziennikiem. I wielokrotnie powtarza po dziś dzień. 

Czy można więc dziwić się, że artysta, który nie czuje się w stu procentach Polakiem, ma tak pogardliwy stosunek do rodaków? Przykre jest jednak to, że ten przedstawiciel krakowskiej inteligencji nie rozumie albo też udaje, że nie rozumie, pewnych procesów historycznych, chociażby tego, że jego "niewykształcone" pokolenie nie prosiło się o lata życia za żelazną kurtyną, że czczą nie tyle "porażki", co przodków, którzy przelali swoją krew, widząc w tych "porażkach" szansę na odzyskanie wolności, na ocalenie choć kawałka Polski przed miażdżącym butem najeźdźcy, czy to czerwonego, czy brunatnego. Że to nie Polacy napadli na III Rzeszę Niemiecką czy ZSRR, a większość przedwojennych polskich elit wybito w Katyniu, na ich miejsce przywożąc na sowieckich czołgach zupełnie nowe. A przecież człowiek, który, podobnie jak jego syn, wielokrotnie podkreśla, że jego przodkiem (Tadeusz Stuhr- ojciec Jerzego, dziadek Macieja- red.) jest jeden z niewielu prokuratorów, który w czasach PRL nie zapisał się do partii?

yenn/Newsweek, Fronda.pl