Poznański klub dla dorosłych zasłynął klientem, który dostał rachunek na okrągły milion złotych. Dodatkowo tylko w tym mieście na policję zgłosiło się ponad 20 osób w związku z Cocomo. Wszystkie twierdziły, że po imprezie w tym klubie budziły się z dziurą w pamięci i pustką w portfelu.

Sprawa mężczyzny, który na rachunku miał okrągły milion – i twierdził, że nie pamięta wydawania takiej kwoty była nijako kulminacyjna. Ostatecznie jednak sąd rozstrzygnął tę sprawę na korzyść klubu: stwierdzono, że skoro klient był pijany, to jest sam sobie winien – mimo że pracownicy namawiali go na kolejne drinki, co samo w sobie nie jest przestępstwem.

Jednak radna miasta Katarzyna Kretkowska z SLD twierdzi, że może i mężczyzna był pijany, a namawianie do dalszej alkoholizacji w świetle prawa przestępstwem nie jest, ale w sytuacji tej ewidentnie doszło do sprzedawania alkoholu osobie nietrzeźwej.

Władze miasta zapowiedziały, że jeśli potwierdzi się to przypuszczenie, to zostanie wszczęta procedura mająca na celu odebranie koncesji Cocomo.

Art. 116 kodeksu karnego mówi: Stan nietrzeźwości w rozumieniu tego kodeksu zachodzi, gdy: 1) zawartość alkoholu we krwi przekracza 0,5 promila albo prowadzi do stężenia przekraczającego tę wartość lub 2) zawartość alkoholu w 1 dm3 wydychanego powietrza przekracza 0,25 mg albo prowadzi do stężenia przekraczającego tę wartość.

Z kolei artykuł 15 ustawy o wychowaniu w trzeźwości jasno mówi, że "zabrania się sprzedaży i podawania napojów alkoholowych osobom, których zachowanie wskazuje, że znajdują się w stanie nietrzeźwości". Karą za to może być tylko grzywna, ale równie dobrze władze mogą zdecydować o "przepadku napojów alkoholowych" lub "orzec zakaz prowadzenia działalności gospodarczej polegającej na sprzedaży lub podawaniu napojów alkoholowych". Reguluje to artykuł 43 ustawy o wychowaniu w trzeźwości.

Poznań to kolejne, po Sopocie, miasto, które chce pozwać tego typu miejsce. Informujący o sprawie portal natemat.pl obawia się, że idąc tokiem myślenia władz Poznania w zasadzie każdy klub w Polsce łamie prawo.

Ab/natemat.pl