Firma "Planned Parenthood" zabiła w ubiegłym roku 323 999 dzieci. Tak wynika z opublikowanego przez nią raportu za rok 2014. Organizacja, która teoretycznie zajmuje się "zdrowiem" kobiet, w praktyce skupia się głównie na mordowaniu nienarodzonych. I robi to z ogromnymi "sukcesami". Diabeł zaciera ręce...

mordy nigdy nie miałby miejsca. Niestety, od lat zabijanie dzieci jest w "ostoi demokracji" legalne, co za prezydentury Baracka Obamy tylko się pogłębia. Liczby są przerażające: jedna tylko firma pozbawiła życia ponad 300 tysięcy dzieci. A przecież aborcję wykonują także inne placówki "medyczne"...

Co gorsza, za tę hekatombę płacą wszyscy Amerykanie. Planned Parenthood otrzymuje bowiem bardzo duże dotacje z budżetu federalnego. Amerykańskie władze sądzą, że działalność PP jest słuszna i zasługuje na wsparcie. Popierają więc zabijanie własnych obywateli i płacą na to bardzo poważne pieniądze. Barack Obama nie chciał nawet myśleć o wstrzymaniu strumienia dolarów, nawet wówczas, gdy okazało się, że niektóre placówki PP sprzedawały części ciał zabijanych dzieci na cele badawcze.

Warto jednak zauważyć, że liczba wykonanych aborcji przez PP jest najniższa od roku 2007. Czy wynika to z wzrastającej świadomości Amerykanów o ochronie życia, czy też z coraz powszechniejszego stosowania antykoncepcji - nie sposób rozstrzygnąć. Poza tym spadła też w ogóle ilość "pacjentów" PP. W roku 2013 firma wyświadczyła o 11 proc. usług więcej, niż w roku ubiegłym (spadek z 10 590 333 do 9 455 582).Z drugiej strony wsparcie budżetu cały czas rośnie: o ile firma otrzymała w 2013 roku 528 mln dolarów wsparcia, to rok później już 553 mln.

kad/Life News