Portal Fronda.pl: Dlaczego zdecydował się Pan na kandydowanie do europarlamentu?

Tomasz Adamek: Jako bokser walczyłem by osiągnąć sukces sportowy, ale zawsze też dla mojej Ojczyzny. Zdobywając tytuł zawodowego mistrza świata w wadze półciężkiej, a potem w junior ciężkiej, budowałem dobry wizerunek polskiego sportu i Polski za granicą. Dziś, kiedy moja sportowa kariera zmierza powoli ku końcowi, chciałbym dalej robić coś dobrego dla mojej kraju.

Mówi Pan, że nie kończy kariery sportowej - uważa Pan, że da się pogodzić zasiadanie w Parlamencie Europejskim z boksowaniem?

Tak. Na razie skupię sie na polityce. Moja kariera sportowa powoli dobiega końca. Choć podobnie jak Kliczko, ostatniego słowa nie powiedziałem. Decyzję o jej kontynuacji podejmę później.

Skoro otrzymywał Pan propozycje od różnych partii, dlaczego zdecydował się Pan akurat na Solidarną Polskę? Czym frakcja Zbigniewa Ziobry odróżnia się od pozostałych partii?

Zbyszka Ziobro znam od kilku lat, jest odważny. Trzymał za mnie kciuki i kibicował, gdy toczyłem ciężkie walki. Mamy też podobne poglądy. Dlatego gdy zaproponował mi start, po namyśle i zgodzie żony zdecydowałem się. Poza tym lubię wyzwania. Na ring często nie wchodziłem jako faworyt, ale prawie zawsze schodziłem jako zwycięzca. Z 52 walk w zawodowym boksie zwyciężyłem w 49.

Chcę walczyć o zwycięstwo z list Solidarnej Polski, bo jest to dla mnie wyzwanie. Partia nie jest dziś faworytem i to inspiruje mnie do większego wysiłku i cięższej pracy. Takie zwycięstwo bardziej smakuje. Jest tam grupa młodych, energicznych ludzi. Wiem, że razem będziemy mogli dla Polski zrobić wiele dobrego. Jednak do partii się nie zapisuje, jestem bezpartyjny i tak pozostanie.

Kiedy na listach wyborczych pojawiają się celebryci albo sportowcy, media szybko okrzykują ich "aniołkami" czy też "paprotkami" - Pan nie obawia się, że taką właśnie rolę pełni na listach SP?

Nie. Wszyscy którzy mnie znają wiedzą, że jestem człowiekiem ciężkiej pracy, a to ona decyduje o sukcesie w sporcie i w polityce. Ponadto od dawna, też przy okazji swoich największych sportowych sukcesów zabierałem publicznie głos w obronie wiary czy Kościoła. Wielu radziło mi bym tego nie mówił. Twierdzili, że idę pod prąd, że to mi się nie opłaci. Ale ja byłem konsekwentny. Dlatego nikt nie może dziś mi zarzucić, że moje ideowe wybory są wynikiem chwili ani tego, że w PE zabraknie mi odwagi czy konsekwencji.

Czym zamierza się Pan zająć w pierwszej kolejności, jeśli uda się Panu dostać do PE?

Na pierwszym miejscu zawsze był u mnie Pan Jezus. Gdy odnosiłem największe tryumfy w boksie zawsze miałem przy sobie różaniec. Zawsze z całą rodziną się modliłem, dziękowałem Panu Bogu i prosiłem o wsparcie. Również w polityce chcę bronić w Parlamencie Europejskim praw Bożych, zasad Dekalogu.
Nie może być tak, że PE chce forsować w Polsce aborcję. Do tego oni chcą, by była na życzenie. Chcą zabijać dzieci nienarodzone, bez jakichkolwiek ograniczeń. Nawet, w pewnych przypadkach, do ostatnich dni ciąży, kiedy dziecko zdolne jest do samodzielnego życia - to jest chore! To szaleństwo! Z całą siłą powiem temu „nie” w Parlamencie Europejskim.

Nie ma mojej zgodny na tzw. małżeństwa homoseksualne i adopcje przez nie dzieci. A takie prawo tworzy się w PE. Sprzeciwiam się eutanazji dzieci, którą wprowadziła Belgia, do tego bez ograniczeń wiekowych. To są zbrodnie przeciw cywilizacji. To jest chore. Trzeba przywrócić moralny porządek w Europie. Kraje, które szerzą zepsucie nie mają przed sobą przyszłości. Ojciec Święty Jan Paweł II nazwał to „cywilizacją śmierci”.

Chciałbym, też aby polskie rodziny miały wsparcie finansowe na europejskim poziomie, by kobiety nie bały się rodzić dzieci. Chcę też walczyć w interesie polskiej gospodarki, by w Polsce łatwiej można było otworzyć przedsiębiorstwa, by tańszy był prąd i rozwijał się przemysł. By młodzi Polacy nie musieli szukać zajęć, rozjeżdżając się po obczyźnie. Wielu członków mojej rodziny musiało wyjechać za chlebem. To trzeba zmienić!

Wielokrotnie podkreśla Pan swoją wiarę w Boga, szacunek do życia poczętego i wartości chrześcijańskich. Gdyby mógł Pan decydować, zmieniłby Pan obowiązującą obecnie w Polsce ustawę aborcyjną, zwaną przez niektórych "kompromisem"?

Tak zmieniłbym. Osobiście jestem za całkowitym zakazem. Np. głosowałbym za projektem Solidarnej Polski zakazującym tzw. aborcji eugenicznej, to był krok w tym kierunku.

Co Pan sądzi o forsowanej nam z UE ideologii gender? Będzie Pan bronił Polskę przed genderyzmem?

To jakaś głupota. Kobieta to kobieta, a mężczyzna to mężczyzna. Takim nas stworzył Pan Bóg. I tego nie wolno zmieniać. Do tego słyszę, że chcą deprawować dzieci wprowadzając nawet dla kilkulatków tzw. edukację seksualną. Oczywiście trzeba przeciwdziałać rozpowszechnianiu gender. Będę wspierał w tym posłankę Beatę Kempę i jej zespół STOP IDEOLOGII GENDER.

A co jeśli nie dostanie się Pan do PE? Jakie ma Pan plany?

Dostanę się do Parlamentu. Jestem tego pewien!

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk