Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Od pewnego czasu obserwujemy coś w rodzaju konfliktu między obecnym prezesem TVP, Jackiem Kurskim, a Radą Mediów Narodowych z posłami Joanną Lichocką czy Krzysztofem Czabańskim, określanymi jako „środowisko Gazety Polskiej”. Redaktor Michał Karnowski na łamach portalu „wPolityce.pl” opublikował dziś tekst o „Ataku na Jacka Kurskiego”, gdzie zarzuca posłom PiS zasiadającym w Radzie Mediów Narodowych „podważanie przywództwa Jarosława Kaczyńskiego” i „szokującą koalicję” PiS w osobie Czabańskiego i Lichockiej z PO reprezentowaną przez Juliusza Brauna. Do tego artykułu odniósł się Pan na łamach portalu niezależna.pl

Tomasz Sakiewicz, red. naczelny „Gazety Polskiej”: Sprawa ma dwa aspekty. Jeden to autentyczny spór, dyskusja wokół wyglądu Telewizji Publicznej, także jej obsady personalnej; który rzeczywiście pojawił się w ostatnich dniach. Drugi to tekst redaktora Michała Karnowskiego, podyktowany chyba... bardzo dużymi upałami. Należy mu to wybaczyć, w takiej temperaturze dziennikarze mogą pisać różne rzeczy. Mówiąc poważnie, wiara w to, że ktoś mógłby przypierać do muru Jarosława Kaczyńskiego, a co więcej- że Kaczyński mógłby się temu poddać, świadczy wyłącznie o kompletnej nieznajomości polityki Jarosława Kaczyńskiego. To bardzo nieprzyjemny żart z prezesa PiS...

Czy tego rodzaju działania mogą przysłużyć się opozycji, by media jej sprzyjające zaczęły np. wieścić rozpad PiS i podgrzewać konflikt?

„Gazeta Wyborcza” oczywiście chętnie powtórzy każdą bzdurę, ale przede wszystkim pisanie tego rodzaju artykułów przez braci Karnowskich jest całkowicie niepoważne. Wydaje mi się, że jest im po prostu dobrze w obecnym układzie. Mają swoje kontrakty z TVP i są tam lansowani... Nie ulega wątpliwości, że obecnie Telewizja Publiczna realizuje swoją misję dużo gorzej niż w czasach rządów Platformy Obywatelskiej. Jednak nie zmienia to faktu, że pewien typ walki o swoje interesy jest nieprzyzwoity i śmieszny. Nikt poważny nie powinien się do takich chwytów posuwać. Dyskusja o mediach publicznych jest oczywiście wskazana. Jest to bardzo dobra dyskusja i powinna toczyć się jawnie. Natomiast mówienie czy pisanie o przypieraniu do muru czy szantażowaniu- szczególnie Jarosława Kaczyńskiego, którego swoją drogą niepotrzebnie się wikła w tę sprawę, gdyż jest to szkodliwe dla wszystkich: i dla Rady Mediów Narodowych, i dla Jacka Kurskiego, i dla Jarosława Kaczyńskiego- prowadzi wyłącznie do rozpadu prawicy. Bracia Karnowscy są młodzi i być może nie pamiętają, w jaki sposób następowały rozpady prawicy w latach 90., lecz robiono to dokładnie takimi metodami, jak oni dziś. Podburzano liderów przeciwko pewnym środowiskom; bądź odwrotnie: środowiska przeciwko liderom politycznym, co budowało jedynie nieufność w społeczeństwie. Rozumiem, że dziś może to wynikać z ciężkiego stresu czy rozczarowania, ponieważ ostatecznie nie uzyskali tego, co chcieli.

Plusem całej sytuacji jest to, że właśnie obserwujemy autentyczną debatę na temat mediów publicznych. Jednak nie wolno prowadzić jej tymi metodami, wytaczać takich „armat”, rzucać takimi oskarżeniami, ponieważ jest to naprawdę szkodliwe i czyni jedynie zamęt w głowach ludzi.

Jakie byłoby Pana zdaniem optymalne rozwiązanie tego sporu?

PiS ogłosił już na starcie swój program i go realizuje. Jacek Kurski został wybrany na prezesa TVP do czasu konkursu. Pragnę przypomnieć, że są to informacje, które zostały oficjalnie podane przez kierownictwo PiS, rząd i parlament: Jacek Kurski jest mianowany na pół roku, do czasu wyboru nowego prezesa. Ten czas właśnie się zbliża i być może jego ocena ze strony Rady Mediów Narodowych nie jest w tej chwili tak wysoka, jakby się spodziewał. Jednak wszystko jeszcze przed nim, niech się postara, pokaże, że buduje autentyczny pluralizm w Telewizji Publicznej, że potrafi trafnie zdiagnozować i rozwiązać jej problemy i wszystkie szanse przed nim. Jednak tacy pomocnicy raczej nie przysłużą się jego kadencji na tym stanowisku. Gdybym osobiście miał ocenić jego szanse, powiedziałbym, że po tym artykule zdecydowanie zmalały.