Fronda.pl: Co Pan sądzi o przekonaniu, że kapitał w mediach nie ma narodowości?

Tomasz Sakiewicz: Kapitał ma oczywiście narodowość, a nawet ma partyjność. Np. jedne niemieckie media są związane bardziej z socjalistami, drugie z chadekami, a jeszcze inne z liberałami. Są też w Niemczech media jawnie prorosyjskie. Podobnie jest we Francji czy w Stanach Zjednoczonych. Są media konserwatywne czy demokratyczne. Kapitał wiąże się więc nie tylko z danym państwem, ale i często z daną formacją polityczną. Nawet jeżeli nie jest powiązany mocnymi zależnościami od państwa czy partii, to po prostu wydawcy mają swoje poglądy i próbują je głosić. Oczywiście są czasem bardzo silne interesy korporacji, które są ponad narodowe, ale one raz się pojawiają, a raz nie. Generalnie na gruncie polskim widać wyraźnie, że gazety o niemieckim kapitale są bardzo krytyczne wobec obecnego rządu, jednocześnie popierając politykę poprzedniej ekipy. Były oczywiście wyjątki, ale tendencja jest tu jednak wyraźna.

Kapitał zagraniczny ma w swoich rękach większość prasy, szczególnie prasy lokalnej. Jakie są konsekwencje takiego stanu rzeczy?

Prasa lokalna posiada ogromny wpływ na samorządy, ale też na wybory ogólnopolskie, bo przecież senatorowie są wybierani w regionach. To także wpływ na miejscowy biznes i wiele innych rzeczy. Oczywiście częściej bezpośrednio na samą prasę wpływają wójtowie, burmistrzowie, ale ich wybór był wynikiem czegoś. Bardzo często na ich wybór wpływa poparcie miejscowej prasy, która jest związana z Niemcami.

W jaki sposób można by odwrócić te proporcje i sprawić, by to polski kapitał przeważał na rynku medialnym?

Przede wszystkim należy przeprowadzić dekoncentrację i demonopolizację na rynku mediów. Jestem przeciwnym takim pomysłom, żeby np. nie łączyć telewizji z gazetami. Media powinny mieć wszystkie nośniki, za pomocą, których docierają do odbiorcy. Jeżeli ktoś mówi inaczej, to po prostu nie rozumie dzisiejszych mediów i nie wie jak one się rozwijają. Jeśli na danym rynku jedno medium dominuje powyżej 30 procent to tu już państwo powinno wkraczać. Tak samo jest z reklamami. Trzeba podjąć działania, które demonopolizują ten rynek. W przypadku rynku prasy ogromna część reklam idzie do jednej, dwóch gazet. To rynek wykrzywia. Na pewno instytucje zajmujące się walką z monopolem mogłyby sporo zrobić, by zmienić obecną sytuację. Znaczenie spore ma też system zamówień państwowych. To wszystko może w ciągu dwóch czy trzech lat mocno zmienić rynek. „Gazeta Wyborcza” bez tak silnego wspierania jakie miała do tej pory, zaczyna tonąć. Nie wiadomo jak to się skończy, bo ma jeszcze wsparcie w dużych miastach, gdzie rządzą przedstawiciele PO, ale widać wyraźnie ograniczenie jej siły.

Dziękuję za rozmowę.