Kongres Prawników Polskich pokazał, że środowiska prawnicze to ostatni bastion obrony interesów opozycji, który niebawem padnie.

Niewątpliwie środowiska sędziowskie i adwokackie unikały samooczyszczenia a poprzednia władza im to umożliwiała. Symbioza wymiaru sprawiedliwości i władzy była nazbyt czytelna. Potwierdzają to liczne afery z udziałem obu.

KPP był utrzymany w tonie histerii i obrony swoich przywilejów. Padały górnolotne hasła typu: „Niszczenie sądownictwa doprowadzi do anarchizacji życia publicznego”, „Jesteśmy tu po to aby powiedzieć, że prawa i wolności obywatelskie są podstawowym wyznacznikiem naszej misji”.

Z kolei prezydent Andrzej Duda napominał, aby prawnicy przestali uprawiać politykę. Potrzebę samooczyszczenia wskazał z kolei wiceminister Marcin Warchoł, którego od razu wzięła na celownik Gazeta Wyborcza. Warchoł przypomniał, że ci sędziowie i adwokaci, którzy brali udział w komunistycznych represjach pozostali bezkarni.

Zamiast dialogu środowiska zaprezentowały buczenie, okrzyki czy ostentacyjne opuszczenie sali podczas przemówień polityków PiS. Impas w sprawie reformy sądownictwa jest widoczny.

Rząd nie zrezygnuje z podporządkowania sobie wymiaru sprawiedliwości. Mówienie jednak o zamachu na niezawisłość sądów to przesada. Zarówno kilka, jak i kilkadziesiąt lat temu prawnicy także mieli wyraziste i nieskrywane poglądy polityczne.

Tomasz Teluk