W Nigerii trwa wojna domowa i religijna. Kolejnego księdza zamordowano. W Sudanie jest głód. Afryka subsaharyjska umiera. Na Bliskim Wschodzie - Syrii czy Iraku, o dalszych stronach nie wspominając - pełzająca wojna.

A u nas, w Europie pokój, stabilność, demograficzna śmierć. W takiej sytuacji - i nie trzeba do tego wspomagania politycznego, nawet jeśli ono jest - zawsze rozpoczynały się wędrówki ludów. Potężne i zmieniające krajobraz społeczny, narodowy, niszczące stabilność, prowadzące do wojen. Czy można je zatrzymać?

Można je spowolnić, ale to zawsze wymagało krwawych metod, wojen, strzelania do ludzi. Nikt dzisiaj, w Europie, się na to nie zgodzi. Chyba że wybuchnie populistyczna rewolucja, przed którą tak mocno przestrzega Franciszek.

Pozostaje nam spoglądać, jak „przemija postać świata”, naszego świata.

A my chrześcijanie mamy sprawować Eucharystię i głosić Ewangelię, tworząc mocne - nawet pośród prześladowań - wspólnoty wiary. W ten sposób możemy przekazać to, co najważniejsze. 

Tomasz Terlikowski/Facebook