Ogromne kontrowersje wywołały rozważania bpa Antoniego Długosza, które wygłosił w środę w ramach Apelu Jasnogórskiego. W kontekście afer pedofilskich hierarcha stwierdził, że biskup „sprzeniewierza się swemu powołaniu, gdy staje się prokuratorem, donoszącym sądom na grzeszącego syna”. „To skandal” – komentuje słowa biskupa Tomasz Terlikowski.

Biskup pomocniczy senior archidiecezji częstochowskiej mówił w środę na Jasnej Górze o problemach współczesnego Kościoła, odnosząc się do skandali pedofilskich z udziałem duchownych i zarzutów dot. ukrywania sprawców.

- „Z wielkim bólem przeżywamy zaplanowany atak na biskupów. Wiąże się to z oskarżeniami, że niektórzy z nich zlekceważyli zatroskanie o skrzywdzonych przez księży ludzi, bagatelizując sprawców tych czynów”

- powiedział hierarcha.

Dalej mówił o przebaczeniu grzeszącym księżom, którzy wyrażają chęć poprawy.

- „Biskup ma być miłosiernym ojcem (...) i daje szansę marnotrawnemu synowi. Sprzeniewierza się swemu powołaniu, gdy staje się prokuratorem, donoszącym sądom na grzeszącego syna. Daleka mu jest logika szatana, który oskarża, bez oznaki miłosierdzia”

- stwierdził.

Do słów bpa Długosza odniósł się na Facebooku Tomasz Terlikowski.

- „To, co powiedział biskup Antoni Długosz jest skandalem zarówno z perspektywy prawa cywilnego, jak i kanonicznego. Nie ma to nic wspólnego z nauczaniem Kościoła. Tak się bowiem składa, że biskup, który pozwala księdza, który wykorzystał seksualnie osobę nieletnią wrócić na parafię i nadal pracować, wcale nie jest miłosierny, ani wobec księdza, ani wobec jego ofiary. Jakby tego było mało kierując go na parafię i powalając mu pracować bierze na siebie OSOBISTĄ odpowiedzialność moralną za każdą kolejne wykorzystanie. Jest - jeśli do niego dojdzie - współsprawcą. Nie ma w nim także w istocie miłosierdzia, bo pozwala księdzu dalej krzywdzić ofiary, a ofierze wykorzystania pokazuje, że jej dobro, jej emocje, jej gigantyczną krzywdę ma w głębokim poważaniu. To nie ma nic wspólnego z postawą miłosiernego ojca”

- pisze publicysta.

- „Nie ma także nic wspólnego z Ewangelią przekonanie, że biskup ma ukrywać przed organami ściągania przestępstwa seksualne księży. Jest wręcz przeciwnie. I z perspektywy prawa kanonicznego i cywilnego ma obowiązek każdy taki przypadek zgłosić. To jego najbardziej fundamentalny moralny obowiązek, tak by uniemożliwić sprawcy dalsze działanie, by przestępstwo zostało ukarane, by ofiara miała poczucie sprawiedliwości. Sprawiedliwa kara jest elementem miłosierdzia zarówno wobec ofiar, jak i wobec sprawców”

- dodaje.

Przekonuje też, że od słów bpa Długosza powinien odciąć się metropolita częstochowski i polski Episkopat.

- „Te słowa są haniebne, nie mają nic wspólnego z nauczaniem Kościoła i obrażają ofiary i tych wszystkich, którzy w Kościele z tym straszliwym zjawiskiem walczą. Milczenie Episkopatu, milczenie metropolity częstochowskiego oznacza w istocie zgodę i akceptację dla tych skandalicznych słów”

- podkreśla.

kak/Onet.pl, Facebook