Kilka dni temu Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Onet.pl odniósł się do „wywiadu” Torańskiej z Adamem Bielanem, którego ten podobno nie udzielił. „Nie wiem, czy Adam Bielan powiedział coś takiego Teresie Torańskiej. Mam własne zdanie na temat dziennikarstwa pani Torańskiej. Wykorzystała wywiad ze mną do książki "My" bez mojej zgody i autoryzacji. Spędziliśmy kilka godzin na autoryzacji i ja jej do późnej nocy tłumaczyłem, jak ta autoryzacja powinna wyglądać, a ona dała tekst, który sama napisała. Mój wywiad z Torańską był wariacjami na temat tego, co powiedziałem jej prywatnie. Gdyby Torańska opublikowała wywiad zgodnie z moją autoryzacją, to miałby on bardzo mało wspólnego z tym, co można przeczytać w książce "My"- mówił prezes PiS.


Teresa Torańska odniosła się do zarzutów Kaczyńskiego w liście otwartym zamieszczonym na portalu natemat.pl. „Panie Prezesie Kaczyński - mamy problem!”- zaczyna Torańska. Następnie cytuje powyższe słowa Kaczyńskiego i dodaje: „Zgadzam się, że gdyby przeprowadzał Pan wywiad sam z sobą, to byłby to inny wywiad i Torańska byłaby niepotrzebna. Wystarczyłby Piotr Zaremba. I tu, Panie Prezesie, mamy pierwszy problem. Bo Pan tego wywiadu mi udzielił, dobrowolnie, bez przymusu i chętnie Pan ze mną rozmawiał, choć brat Leszek żartował: „uważaj, ona cię przerobi”. Nie wiem, kiedy nasza rozmowa przestała się Panu podobać, stała się dla Pana „wariacją” tego, co powiedział prywatnie i uznał Pan, że należy się jej wyprzeć”- pisze Torańska.



„I tu, Panie Prezesie, mamy drugi problem. Wyprzeć się będzie trudno. Zachowałam nagrania z naszej rozmowy, zachował się także wywiad przed i po autoryzacji. Jedyne, co nie wzbudziło mojego sprzeciwu w Pana wypowiedzi jest to, że rzeczywiście pracowaliśmy nad autoryzacją długo, do późnych godzin nocnych. I z sukcesem ją przeprowadziliśmy, skoro wywiad ukazał się w wydaniu książkowym, a Pan – dodatkowo - stał się dobrowolnie współbohaterem filmu „My, Oni – Ja” zrealizowanego przez reżyser Marię Zmarz-Koczanowicz i operatora Jacka Petryckiego. Film był kręcony częściowo przed, a częściowo po promocji książki „My” w 1994 r. Są w nim rozczulające sceny, jak Pan razem ze mną mozolnie wybiera zdjęcia do książki”- dodaje Torańska, która zwraca uwagę, że powstaje trzeci problem. „Ze źródeł zbliżonych do Telewizji Polskiej doniesiono mi, że dokument ten zachował się w archiwach TVP. Nie będę nalegać, aby film ten TVP ponownie pokazała, ale nie mogę też Panu zagwarantować, że nie wycieknie on poza TVP. Bo jak Pan wielokrotnie mówił, w Polsce wszystko wycieka – nie tylko z TVP”- ironizuje dziennikarka.



„Wiem, że Pana miłosierdzie jest wielkie. Dlatego nie zdziwiło mnie, że wybaczył Pan T. Rydzykowi. „… nawet jeśli w przeszłości ojciec dyrektor mówił rzeczy, które łagodnie mówiąc nie cieszyły.[…] O. Rydzyk czas próby przeszedł pomyślnie.” Proszę więc, aby na podobnej zasadzie wybaczył Pan Adamowi Bielanowi „nieostrożne” rozmowy ze mną, tak jak i ja wybaczam Panu wszystkie nieprawdziwe słowa, które wypowiedział Pan pod moim adresem. Tłumaczę to sobie Pana intelektualną potrzebą ciągłej reinterpretacji przeszłości wedle orwellowskiej zasady „Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość”- pisze Torańska.



Ł.A/natemat.pl