Kanclerz Niemiec, Angela Merkel po szczycie Unii Europejskiej w Brukseli wysłała do swoich koalicjantów list, w którym miała poinformować, że czternaście państw UE, m.in. Czechy, Węgry, a także Polska, zaoferowało przyjęcie z Niemiec imigrantów ubiegających się o azyl. 

Szefowa niemieckiego rządu ma problem z szefem MSW, liderem bawarskiej CSU, Horstem Seehoferem, który naciska na Merkel w sprawie zahamowania tzw. migracji wtórnej. Polityk grozi zerwaniem koalicji. Dlatego też kanclerz miała poinformować o umowach z kilkunastoma krajami członkowskimi UE w sprawie azylantów. 

"Obecnie deportacje z Niemiec na mocy rozporządzenia dublińskiego powiodły się jedynie w 15 procentach przypadków. (…) Podpiszemy umowy administracyjne z wieloma państwami członkowskimi, (…) by przyspieszyć proces przesiedleń i pozbyć się przeszkód"- napisała Angela Merkel w liście do koalicjantów. Agencje  informacyjne, takie jak AFP czy Reuters, piszą, że mowa o czternastu państwach, między innymi Czechach, Węgrach oraz Polsce. Problem w tym, że kolejne rządy... dementują te informacje. 

"Nie było rozmów między Pragą a Berlinem o przyjmowaniu z Niemiec migrantów, a rząd nie zaakceptowałby tego"-poinformował w oświadczeniu dla agencji CTK szef rządu Czech, Andrej Babisz. Jak zapewnił, żadne tego rodzaju rokowania nie toczyły się, co więcej, jego rząd "nie planuje przyłączenia się do porozumienia, które oznaczałoby systematyczne przyjmowanie nielegalnych imigrantów". Premier Czech ocenił te informacje jako "całkowitą niedorzeczność" i zapowiedział, że nie planuje żadnych negocjacji, gdyż nie ma ku temu powodów. W rozmowie z dziennikarzami przebywający we Francji Babisz stwierdził, że dotąd wydawało mu się, iż fake newsy produkują tylko Rosjanie, a okazuje się, że również Niemcy.

Dementi pojawiło się również od rządów Węgier i Bułgarii. Zoltan Kovacs, rzecznik węgierskiego rządu zapewnił, że Budapeszt nie zawarł z Berlinem żadnej umowy w sprawie azylantów. 

"Nie jest możliwe, by imigrant wszedł na terytorium Węgier, nie wszedłszy wcześniej do innego państwa UE"-tłumaczył Kovacs, cytowany przez agencję Reuters. 

"Osiągnięte w Brukseli porozumienie będzie wykonywane dobrowolnie, nikt nie może nas zmusić do przyjmowania z powrotem migrantów"- stwierdził z kolei Bojko Borisow, premier Bułgarii. 

Pytanie, kiedy te doniesienia zdementuje również polski rząd. Bo w całej sytuacji mamy do czynienia albo z całkowitą kompromitacją niemieckiej kanclerz, albo... polskich władz. Warto więc to wszystko wyjaśnić i to jak najszybciej! 

ajk/PAP, Fronda.pl