Szef frakcji EPL w Parlamencie Europejskim Manfred Weber udzielił wywiadu „Gazecie Wyborczej”, w którym odniósł się do sporu pomiędzy Warszawą a Brukselą. Atakując rząd Zjednoczonej Prawicy posunął się nawet do stwierdzenia, że… z sytuacji w Polsce cieszy się Władimir Putin. Najwyraźniej koledzy Donalda Tuska z Niemiec są bardzo zdeterminowani, aby pomóc mu odzyskać władzę w Polsce.

W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Manfred Weber przekonywał, że nie mamy do czynienia z konfliktem Warszawa – instytucje unijne, a z konfliktem pomiędzy Warszawą a resztą państw członkowskich, które mają być zaniepokojone polską reformą sądownictwa.

- „W tej sprawie dyskusja dotyczy elementarnych kwestii funkcjonowania naszych społeczeństw, przestrzegałbym przed kwestionowaniem determinacji Unii Europejskiej. Jesteśmy przyjaciółmi, chcemy z Polską współpracy i partnerstwa. Mam nadzieję, że na rozpoczynającym się dzisiaj posiedzeniu Rady Europejskiej dojdzie między nami do dialogu. Nie chcę tutaj eskalacji. Ale trzeba powiedzieć jasno, że choć jesteśmy przyjaciółmi Polski, to będziemy pryncypialni i zdeterminowani”

- groził niemiecki polityk.

Pytany o kwestię Polexitu mówił o nastrojach w Polsce, wskazując na sondaże, wedle których zdecydowana większość Polaków opowiada się za obecnością w Unii Europejskiej. Przekonywał jednak, że do opuszczenia przez Polskę Unii może dojść bez woli społeczeństwa.

- „Państwo, które łamie praworządność, nie respektuje niezależności sądów, samo ustawia się poza Unią Europejską. Z postępowania Polski cieszy się tylko jedna osoba: Władimir Putin. To jego cieszy, że kraje UE się kłócą, nie mówią jednym głosem, zajmują się sobą, zamiast z pełną mocą skoncentrować się na zagrożeniu na wschodniej granicy Unii, wywołanym przez Aleksandra Łukaszenkę”

- mówił rozmówca „Wyborczej”.

Tusk zdekonspirowany

Manfred Weber zasłynął we wtorek głośnym wystąpieniem w Parlamencie Europejskim, gdzie dziękował Donaldowi Tuskowi za wyprowadzenie Polaków na ulicę. Konfabulował, że były to demonstracje tak liczne, że można uznać je za przełom w Polsce i prognozę zwycięstwa opozycji w przyszłych wyborach.

kak/wyborcza.pl