Hrynkiewicz urodził się 12 września 1909 roku w podlaskim Borkowie, jego ojciec był nauczycielem w miejscowej szkole. Jako student prawa Uniwersytetu Warszawskiego związał się z ruchem komunistycznym, w roku 1929 wstąpił do Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej i został dzielnicowym sekretarzem Międzynarodowej Organizacji Pomocy Rewolucjonistom, działał też w Organizacji Młodzieży Studenckiej „Życie”. W 1932 roku trafił na dwa lata do więzienia za działalność komunistyczną, gdzie – jak sam wspominał – wykładał towarzyszom spod celi zasady marksizmu.

We wrześniu 1939 roku nie wziął udziału w wojnie obronnej ale, licząc zapewne na rychłe wkroczenie wojsk radzieckich, uciekł do Wilna a później do Białegostoku. Latem 1940 roku został wezwany przez lokalną jednostkę NKWD co sam opisuje tymi słowy: „Przyjął mnie kierownik specoddziału (nazwiska nie pamiętam) i przedstawił mnie obecnemu również w gabinecie członkowi NKWD Konowałowi. Po przedstawieniu mnie Konowałowi kierownik specoddziału wyszedł, pozostawiając nas razem. Konowałow nawiązał krótką rozmowę, w której zaproponował mi współpracę z organami NKWD. Spotkanie to było bardzo krótkie, ponieważ nie mogliśmy [dłużej] korzystać z tego gabinetu i przed rozejściem się umówiliśmy się na następne spotkanie, które miało się odbyć w gmachu NKWD. Kiedy zgłosiłem się na umówione spotkanie, Konowałow wziął ode mnie mój życiorys oraz podpisałem zobowiązanie współpracy”. Od tego momentu zaczął aktywnie działać jako agent sowieckiego wywiadu. Najpierw donosił tylko na swoich kolegów z Miejskiego Wydziału Oświaty, w którym był zatrudniony, później działalność rozszerzył stając się jednym z kluczowych rozgrywających.

Po zerwaniu przez Niemcy paktu o nieagresji i uderzeniu wojsk hitlerowskich na Sowiety próbował dostać się w głąb ZSRS, dostał się jednak pod ostrzał i był zmuszony wrócić do Warszawy. Nawiązał kontakt z Arturem Ritterem-Jastrzębskim, aktywnym agentem NKWD a przez niego z szefem warszawskiej siatki radzieckiego wywiadu Czesławem Skonieckim. Cała trójka maczała palce w tzw. „Sprawie Hotelu Polskiego”, niemieckiej prowokacji mającej na celu wyłapanie ukrywających się w Warszawie (i nie tylko) Żydów i odstawienie ich do obozów zagłady.

Warto może wyjaśnić na czym rzecz polegała. Otóż Niemcy rozpuścili plotki, że Żydzi mający paszporty państw neutralnych, głównie południowoamerykańskich, będą mogli bezpiecznie opuścić Rzeszę i wyjechać do krajów, których obywatelstwo posiadają. Z okazji skorzystali różnej maści hochsztaplerzy, którzy zaczęli takie paszporty sprzedawać, jak choćby żydowscy renegaci, współpracownicy gestapo Leon „Lolek” Skosowski i Adam Żurawin (mała dygresja: czyż to nie dowód na potwierdzenie tezy, że Zagłada nigdy nie osiągnęłaby takich rozmiarów, gdyby sami Żydzi nie wzięli udziału w wydawaniu swoich współziomków w niemieckie ręce), możliwość zarobku zachęciła też komunistów. Punktem, do którego mieli się zgłaszać Żydzi chętni do wyjazdu był pierwotnie hotel „Rogal” przy Chmielnej 31, a później hotel „Polski” przy Długiej 29. Oczywiście o żadnych wyjazdach mowy nie było, a całość była prowokacją mającą na celu wyłapanie wszystkich Żydów ukrywających się po aryjskiej stronie. Prowokacją, która zakończyła się całkowitym sukcesem – spośród ponad 2500 Żydów, którzy zgłosili się do hotelu „Polskiego” przeżyło niespełna trzystu.

Wróćmy jednak do Hrynkiewicza, afera z Żydami wymordowanymi dzięki prowokacji w hotelu „Polskim” była tylko drobnym wycinkiem z jego działalności, której głównym celem było rozpracowywanie niepodległościowego podziemia. Przeniknął do organizacji „Miecz i Pług”, która posiadała mocno rozbudowaną siatkę wywiadowczą (to jej członkowie zdobyli m.in. informacje o niemieckim ośrodku rakietowym wPeenemünde oraz plany latającej bomby V1), po czym oskarżył jej szefów Anatola Słowikowskiego i Zbigniewa Grada o współpracę z gestapo, czego skutkiem było wydanie na nich wyroków śmierci. Oskarżenie to nie było całkiem bezpodstawne, Słowikowski i Grad napisali listy do Hitlera i ambasady japońskiej w Berlinie proponując współpracę i utworzenie wspólnego frontu przeciwko komunistom oraz zastąpienie administracji niemieckiej polską, działającą pod nadzorem i według wytycznych hitlerowskich władz. Bogusław Hrynkiewicz zaproponował też swoim moskiewskim mocodawcom likwidację dowódcy Armii Krajowej, gen. Stefana Roweckiego ps. „Grot”, ci jednak nie wyrazili na to zgody.

„Po pewnym czasie zetknąłem się bezpośrednio z Hrynkiewiczem, który udzielił mi informacji, że ma dostęp do Roweckiego i grupy ZWZ, wokół którego skupiają się różne wywiady, przy czym pamiętam, że wspominał również o wywiadach angielskim i włoskim. Na pierwszym spotkaniu moim z Hrynkiewiczem postawiłem przed nim zadanie w związku z informacją Hrynkiewicza o możliwości dotarcia do Roweckiego, aby starał się dostać do tej grupy i przekazywał stamtąd informacje. W pewnym okresie czasu Hrynkiewicz wysunął wobec mnie propozycję zlikwidowania Roweckiego, na co jednak po przekonsultowaniu tej sprawy, zarówno z kierownictwem Partii, jak i drogą radiową z Moskwą, nie wyraziłem zgody. Hrynkiewicz ustosunkował się bardzo krytycznie do tej decyzji, uważał ją za niesłuszną, ale podporządkował się” - z zeznań Czesława Skonieckiego.

W 1943 roku Hrynkiewicz podjął współpracę z oficerem gestapo Wolfgangiem Birknerem, z którym opracował plan przejęcia archiwum Delegatury Rządu na Kraj, co uczynił na wyraźne polecenie Mariana Spychalskiego, późniejszego Marszałka Polski. W wyniku tej akcji udało się zdobyć ogromną ilość dokumentów, uprowadzono też siedmiu członków podziemia, po których wszelki ślad zaginął. W ręce niemieckich i rosyjskich agentów wpadła m.in. lista agentów policyjnych, którzy przed wojną infiltrowali komunistyczne środowiska, co było przyczyną fali aresztowań członków AK i innych struktur niepodległościowego podziemia związanych wcześniej ze strukturami państwa polskiego. Akcja ta była przyczyną późniejszego aresztowania Bogusława Hrynkiewicza przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, którzy nie dali wiary jego zapewnieniom, że działał za wiedzą i aprobatą przełożonych. W październiku 1946 roku został skazany na pięć lat więzienia, następnie na dziesięć lat by wreszcie zostać uniewinnionym w 1956 roku przez Sąd Najwyższy.

Poza działalnością wymierzoną w struktury niepodległościowe zajmował się Hrynkiewicz pospolitą bandyterką. Porucznik Leszek Kistelski, przed wojną oficer rezerwy i jeden z organizatorów obrony stolicy, członek organizacji „Miecz i Pług” zeznał po wojnie: „Na przestrzeni pierwszej połowy 1944 r. Hrynkiewicz dokonał szeregu napadów rabunkowych”. Celem napadów byli ludzie, którzy nie mogli się poskarżyć, nie mogli nigdzie szukać sprawiedliwości – bogaci Żydzi ukrywający się w Warszawie. Wcześniej komuniści organizowali im kryjówki, stąd bandyci mieli dokładnie rozeznanie sytuacji i znali miejsca pobytu swoich ofiar. Hrynkiewicz nie był wyjątkiem wśród działaczy komunistycznego podziemia, którzy do walki z okupantem jakoś szczególnie się nie palili, za to bardzo chętnie współpracowali z niemieckimi służbami dążąc do rozbicia struktur Polskiego Państwa Podziemnego i napełnienia własnej kieszeni zrabowanym dobrem.

Bogusław Hrynkiewicz zmarł 22 czerwca 2003 roku. Nigdy nie odpowiedział za swoje zbrodnie, nie wysłuchał aktu oskarżenia ani nie musiał się tłumaczyć ze swojej „niejasnej” działalności w czasie okupacji. Dożył swoich dni nie niepokojony, a wielu ludzi, którym pomógł przeprawić się na tamten świat nigdy nie doczekało się własnych mogił i nagrobnych tablic.

Alexander Degrejt