Ob. Rzepliński wylatuje nad poziomy. Własne! A to w końcu nietrudno. Dura lex, sed lex. Jasne. Największa partia polityczna w kraju mówi: prawo i sprawiedliwość. A panowie Strzembosz i Zoll chcą tylko prawa.

Rozumiem, że profesor z Krakowa myśli o swoich zacnych dziadkach i pradziadkach, którzy byli ostoją Uniwersytetu Jagiellońskiego. On na pewno nie jest, gdy zajmuje się głównie i przy każdej okazji postponuje osobę Jarosława Kaczyńskiego. Wynika z tych przemówień, iż prezes PiS jest winny wszystkiemu złu i odpowiada za każdego łebka. Dura lex sed lex.

Podobnie myśli i ostrzega Polaków przed upadkiem kraju profesor Strzembosz. Szkoda, że nie myślał o sprawiedliwości, gdy liczył na nawrócenie się sędziów stalinowskich, morderców i sługusów. Nie odsunął ich od tej wspaniałej władzy jakiej żąda, nie wymienił – nie mówiąc już o wytoczeniu należnych procesów wtedy, gdy stalinowcy dyli jeszcze tyleż dziarscy co bezczelni. To oni dysponowali karą śmierci, wymierzali ją ludziom nie tylko niewinnym ale i bohaterskim. Wyskakiwali z togi byle przypodobać się decydentowi ze wschodu. Profesor Strzembosz chodzi dziś w chwale nobliwego starca. Podobna atmosfera otacza profesor Łętowską byłego Rzecznika Praw Obywatelskich, posłuszną po 13 grudnia Kiszczakowi i Jaruzelskiemu.

Nie jesteśmy mafią – woła z mównicy najważniejsza sędzina. Ma na sali tysiąc słuchaczy, którzy najwyraźniej nie czytają gazet ani nie oglądają mediów elektronicznych. Tam przecież pełno informacji o skandalicznych przykładach sędziowskich decyzji. Wiemy, ale o tym nie mówimy. To nie my, to oni: Kaczyński i spółka.

Sawicko-liberalni, majewsko-posłuszni, tulejo-podobni, łączący gorliwość z niegodziwością.

Najwyraźniej niektórzy uważają, że tak ma być dalej. Kongresmeni, którzy zdjęli łańcuchy na spotkanie warszawskie nie zastanawiali się nad problemami trudnymi. Nie ważne, że ludzie czekają na decyzje sadowe latami. Schowani za stosami akt, gdy czytają ostatnią z kilkuset teczek zapominają już co było w pierwszej. Sądzą nas dziewczynki-sędzinki znające życie tylko z podręczników, a z drugiej strony dostojnicy, którzy już nie bardzo słyszą i nie widzą, tak jak świadek koronny, który „nic nie widział i nic nie słyszał”.

Złodzieje jak kogoś sobie upatrzą to i tak go okradną. Choćby założył nawet dziesięć Gerd. Policja raczej ich nie złapie (doświadczyłem!). Owszem złapie jeśli bandziory zrobią niedokładne rozpoznanie i obrabują kogoś kto ma … immunitet, lub zna takiego co go ma. A tak naprawdę zło tkwi wyżej. Ciekawe byłoby podliczyć ile ci wszyscy „ważni” wzięli pieniędzy za podejmowanie złych, skandalicznych a nawet zbrodniczych decyzji.

Pod wodzą prawiczka z zatroskaną o prawo miną przyjeżdża do Warszawy tysiąc walecznych. Wygłaszają słuszne hasła – zupełnie tak jak z transparentów niegdysiejszych pochodów. Zakodowani na jeden szyfr, posługujący się na co dzień jednym kijem chcą być über alles. Jeśli nie będą poskarżą się w Brukseli.

Miejmy jednak nadzieję, że nie będą, bo oprócz prawa w życiu musi decydować również sprawiedliwość.

Stefan Truszczyński/sdp.pl