Kolejne próby likwidacji dzikiego obozowiska w Calais i znów starcia. W nocy policja stoczyła bitwę z jego mieszkańcami. Jak informują brytyjskie media, służby otoczyły teren i nie wypuszczają uchodźców. Część migrantów dostanie azyl, pozostali mają zostać deportowani.

Sytuacja w Calais na północy Francji jest dramatyczna. W nocy z soboty na niedzielę policja starła się z migrantami koczującymi w tak zwanej „dżungli”, czyli dzikim obozowisku. Migranci rzucali butelkami i kamieniami. Funkcjonariusze odpowiedzieli armatkami wodnymi i gazem łzawiącym. Protesty nasilają się przed likwidacją obozu, która ma rozpocząć się w najbliższych dniach, możliwe, że w poniedziałek.

W dżungli koczuje od 7 do nawet 10 tysięcy imigrantów z Afryki i Azji. Większość z nich chce za wszelką cenę dotrzeć do Wielkiej Brytanii. W okolicach Calais staje mur, który ma uniemożliwić im nielegalne próby przedostania się na Wyspy i ataki na kierowców.

W obrębie obozu panują zatrważające warunki życia, w tym sanitarne. Tak liczną obecnością przybyszów zmęczeni są też mieszkańcy Calais. Cała sytuacja odbija się między innymi na lokalnej gospodarce – dochody w sklepach, restauracjach czy hotelach spadły nawet o 40 procent.

Prezydent Francois Hollande pod koniec września zapowiedział, że Francja nie będzie krajem obozów. Część migrantów dostanie azyl, pozostali zostaną deportowani. Na decyzję o swoim statusie mają czekać przez kilka miesięcy w specjalnych ośrodkach.

Sceptycy zaważają, że ci spośród usuniętych mieszkańców obozowisk, którzy nie dostaną azylu, w ostatecznie trafią do parków i na ulice, potem do aresztów na kilka dni lub tygodni. A po wyjściu znowu będą chcieli przedostać się do Wielkiej Brytanii.

za: tvp.info