"Chcemy dopłacić nauczycielom do pensji, już rada Warszawy wykonała pierwszy krok, jeżeli chodzi o dyrektorów i wychowawców. My chcemy iść o krok dalej, zwłaszcza, jeżeli chodzi o tych młodych nauczycieli, których pensje są na bardzo niskim poziomie" - powiedział Rafał Trzaskowski w trakcie briefingu prasowego.

Kandydat totalnej opozycji za wszelką cenę stara się przebić obietnice wyborcze Patryka Jakiego. Mimo, że wcześniej krytykował, jak samo określał "rozdawnictwo, to teraz sam zapowiada przyznawanie stypendiów i dopłat.

"Chcemy przeznaczyć dodatkowe 350 zł dla każdego nauczyciela kontraktowego w Warszawie i 250 zł dla każdego nauczyciela stażysty. Oprócz tego chcemy stworzyć program stypendialny. 1000 zł stypendium naukowego dla wybitnych nauczycieli. Dzięki temu mamy nadzieję, że Warszawa poradzi sobie z niedoborem nauczycieli, ale przede wszystkim chcemy pokazać, że doceniamy ich pracę" - zapowiadał Trzaskowski.

Do głosu doszedł również Paweł Rabiej, kandydat na wiceprezydenta, który to skrytykował rząd Prawa i Sprawiedliwości za reformy w polskiej edukacji.

"To jest plan naprawczy, w stosunku do tego, co niestety popsuł rząd i pani minister Zalewska reformą polskiej edukacji" - mówił poseł i zaproponował - "niestety konieczne i niezbędne będzie zwiększenie liczby uczniów w poszczególnych klasach, ale nie więcej niż do 36. Da się to zrobić, będziemy do tego dążyli".

Wiedzą powszechną jest, że duża liczba osób w klasach przekłada się na znacznie słabsze wyniki uczniów, jak widać nie stanowi to żadnego problemu, aby doprowadzać do patologicznych wręcz sytuacji, gdzie w ciągu 45 minut nauczyciel będzie musiał zająć się blisko 40 osobami.

mor/300polityka/Fronda.pl