Do tej pory złotą statuetkę zdobyło zaledwie kilku naszych rodaków. Pierwszym był w 1942 Leopold Stokowski, którzy otrzymał specjalnego Oscara za muzykę do filmu animowanego "Fantazja" Walta Disneya. Kolejnego Oscara za muzykę otrzymał w 1954 roku Bronisław Kaper za "Lili" Charlesa Waltersa. Do tej tradycji dołączył w 2005 roku Jan A.P. Kaczmarek, który otrzymał Oscara za muzykę do pięjnego filmu "Marzyciel" Marca Forstera. Za reżyserię filmu fabularnego mamy tylko jednego Oscara. Zdobył go w 2003 roku najwybitniejszy polski reżyser Roman Polański, który został uhonorowany za „Pianistę”. W 2000 roku Oscara za całokształt twórczości otrzymał zaś Andrzej Wajda, którego rekomendowali najwięksi filmowcy świata. Nie można również zapominać, że w 1983 roku Zbigniew Rybczyński został wyróżniony za krótkometrażowy film animowany "Tango". Najwięcej Oscarów z naszych rodaków zdobył zaś Janusz Kamiński, który był laureatem Oscara dwukrotnie. Pierwszą statuetkę zdobył w 1993 roku za film "Lista Schindlera", drugą w 1998 roku za "Szeregowca Ryana". Za ten pierwszy film nagrodzeni Oscarem zostali też Allan Starski za scenografię i Ewę Braun za kostiumy.  Polska szkoła operatorska była zresztą kilkakrotnie doceniona nominacjami do tej nagrody, dzięki czemu od lat polscy operatorzy są rozchwytywani na zachodzie. Po obydwu Sobocińskich, Wolskim, Barkowiaku, Idziaku, Sekule i Kamińskim, teraz karierę robi Paweł Edelman, nominowany za „Pianistę”, który jest stałym współpracownikiem Polańskiego. Trudno uwierzyć by statuetki dla Kamińskiego były ostatnimi jakie zgarną polscy operatorzy.


Do tej pory żaden film polskiego reżysera nie zdobył Oscara za najlepszy film roku. W tej kategorii trzykrotnie uczestniczyły filmy Polańskiego („Chinatown”, „Tess”, „ Pianista”).  W kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny, w której nominowany jest „W ciemności” mieliśmy 8 filmów: „Nóż w wodzie” Polańskiego, „Faraona” Kawalerowicza, „Potop” Hoffmana, „Ziemię obiecaną” Wajdy, „Noce i dnie” Antczaka, „Panny z Wilka” Wajdy, „Człowieka z żelaza” Wajdy i „Katyń” tego samego reżysera. Można dodać do tego „Gorzkie Żniwa” Agnieszki Holland z uwagi na nazwisko reżyserki. Jej film reprezentował jednak Niemcy. „W ciemności” jest z pewnością wybitnym polskim dziełem i ma szansę na statuetkę. Możliwe , że długo żaden polski film nie dostąpi takie zaszczytu. Niestety  komentatorzy raczej wskazują wybitny irański obraz „Rozstanie”, który zgarnął już główną nagrodę w Berlinie. Holland przyznaje, że nie będzie jej wstyd przegrać z tym dziełem. Mimo wszystko trzymajmy kciuki za znakomite dzieło Polki, które robi prawdziwą furorę w USA. Możliwe, że dzięki wielkiej kreacji aktorskiej Roberta Więckiewicza, w końcu jakiś polski aktor odniesie sukces za oceanem. Nie można nie zauważyć, że jeszcze żaden polski aktor nie miał tak dobrej prasy w USA. Skoro karierę zrobił Banderas z silnym akcentem, to dlaczego nie może tego osiągnąć Polak? Pozostaje więc trzymać dziś w nocy kciuki za Holland i Kamińskiego, choć same nominacje to już powód do dumy dla Polaków.


Łukasz Adamski