Msza święta, przejście procesyjne do parku, wspólna modlitwa – już to robiło wrażenie. Ale najmocniejszym elementem był sam pomysł. Ks. Kaniecki na terenie kościoła zorganizował park pamięci, a w nim 96 kamieni i 96 dębów. Na każdym kamieniu jest zdjęcie ofiary katastrofy smoleńskiej, tabliczka z jej imieniem i nazwiskiem, a także... imieniem i nazwiskiem osoby (czasem osób), które modlą się w jej intencji. Obok płocka Niobe i sztandar Polski. Razem najlepsze z możliwych połączeń pamięci i modlitwy.

 

Płocki Park Pamięci został już poświęcony. Od wczoraj zaczęły się też regularne modlitwy w intencji wszystkich ofiar katastrofy. Stałem tam wieczorem i modliłem się z ludźmi i choć wzruszenie i radość ściskało gardło, że gdzieś pamiętają o ofiarach, choć momentami nie mogłem powstrzymać łez, gdy widziałem rodziny ofiar, które nie kryły wzruszenia, to jednocześnie było mi wstyd za moje miasto, za moją Warszawę, która wciąż nie chce, nie potrafi, nie umie uczcić ofiar tamtej katastrofy, która wciąż blokuje pamięć. Było mi też wstyd, że my tu w Warszawie nie wpadliśmy na tak oczywisty pomysł, by zorganizować się w grupy ludzi, którzy wytrwale, codziennie będą modlić się za wszystkie ofiary tamtych smoleńskich wydarzeń.

 

Ale ten wstyd nie przesłaniał radości. Stałem wśród mieszkańców Trzepowa, Płocka, ale i ludzi, którzy przyjechali tam z różnych miejsc Polski i miałem pewność, że tu jest Polska. Prawdziwa, pamiętająca, modląca się... Tu jest Polska i polski Kościół, który potrafi być z narodem i wspierać jego pamięć.

 

Tomasz P. Terlikowski

/

/

/

/