Ulubione zdanie Donalda Tuska brzmi: „To wina PiS”. Szef EPL zdaje się rzeczywiście wierzyć, że tym zdaniem zbuduje sobie w Polsce poparcie przed zapowiadanym wielkim powrotem do polskiej polityki, bo powtarza je nawet w kontekście zaszczepionych poza kolejnością celebrytów.

Były premier Donald Tusk gościł na antenie TVN24, gdzie odnosił się do doniesień na temat planów jego powrotu do polskiej polityki. Stwierdził, że cały czas jest obecny w polskiej polityce, jednak ta aktywność zostanie rozszerzona.

- „Jeśli chodzi o obecność innego typu, o jakąś moją polityczną aktywność i polityczną rolę w przyszłości, na pewno od tego nie ucieknę. Zrobię wszystko co w mojej mocy, na pewno jeszcze przed wyborami w Polsce, żeby pomóc w zwycięstwie i przywróceniu normalności i demokracji” – mówił.

Zapowiedział przy tym, że „ci, którzy świadomie organizują państwo, jego urzędy, prokuraturę i media publiczne do niszczenia przeciwników politycznych, powinni odpowiadać, i będą odpowiadać nie tylko politycznie, ale i karnie”.

W rozmowie z Andrzejem Morozowkim polityk komentował też skandal, jaki w Polsce wywołały informacje o zaszczepieniu poza kolejnością grupy celebrytów na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Naturalnie, odpowiedzialnością obarcza Zjednoczoną Prawicę.

- „Cały ten skandal wokół osób, które zaszczepił się poza kolejnością, jest w mojej ocenie próbą zrzucenia odpowiedzialności za niesprawny system szczepień. PiS tej metody się trzyma, to znaczy, żeby napuścić jednych na drugich” – stwierdził.

- „Nie chcę przyjąć do wiadomości, że za akcję szczepień odpowiedzialni są lekarze czy artyści, a nie władza” – dodał.

kak/TVN24, DoRzeczy.pl, wPolityce.pl