Choć na Campusie Polska Przyszłości była minister Elżbieta Bieńkowska wprost domagała się kar finansowych dla Polski, Donald Tusk próbuje zrobić z siebie bohatera i przekonuje, że namówił Brukselę do zrezygnowania z sankcji wobec Polski. W jego zapewniania nie wierzą jednak internauci, którzy przypominają, jak Donald Tusk poparł procedurę KE prowadzącą do sankcji przeciw Polsce.

Goszcząc na antenie TVN24 Donald Tusk postanowił pochwalić się, jak to broni interesu Polski w Brukseli. Przekonywał, że jest „bliski przekonania unijnych urzędników” do odejścia od planów finansowego karania Polski.

- „Na pewno mogę powiedzieć, że wysłuchano mojej argumentacji, że karanie Polski jako państwa, jako całości Polaków, nie będzie miało większego sensu”

- powiedział.

O „bohaterstwie” przewodniczącego Platformy Obywatelskiej poinformował też na Twitterze Roman Giertych.

- „Dobra wiadomość o poranku. Donald Tusk z poczucia narodowej odpowiedzialności (oraz wierząc, że PiS straci władzę w 2023), przekonał KE do zaakceptowania polskiego planu odbudowy po pandemii, którego przytłaczającą część będziemy realizować w latach 2023-2028”

- napisał adwokat.

W zapewnienia Donalda Tuska nie wierzą jednak internauci. Jeden z użytkowników Twittera przypomniał słowa byłego europosła Platformy Obywatelskiej i wiceprzewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej, Jacka Saryusza-Wolskiego.

- „Byłem na sali plenarnej, kiedy Donald Tusk poparł procedurę Komisji Europejskiej prowadzącą do sankcji przeciw Polsce. Powiedziałem sobie wtedy w myślach Co za szmata. A w tle było to, co potem napisałem: Nie po to wprowadzałem Polskę do UE, żeby Polskę tą Unią Europejską karać

- powiedział Jacek Saryusz-Wolski w rozmowie z tygodnikiem „wSieci” w 2017 roku.

kak/TVN24, Tysol.pl, Twitter, wSieci