Marta Brzezińska-Waleszczyk: Nezar Charif, imam z warszawskiej gminy muzułmańskiej, udzielił wywiadu dziennikarzowi „Dispatch International”, w którym padają bardzo niepokojące deklaracje...

Musa Czachorowski*: Znam ten wywiad. Jednak jego komentowanie jest o tyle problematyczne, bowiem o ile mi wiadomo, dziennikarz „Dispatch International” nie znał ani języka arabskiego, ani polskiego. Rozmawiali ponoć po angielsku, który dla obu jest językiem obcym. Czy dobrze się zrozumieli? Nie wiem. Nie znam tekstu rozmowy w oryginalnym brzmieniu, czytałem jedynie polski przekład, trudno mi zatem stwierdzić, na ile jest on wierny oryginalnemu tekstowi. Z rozmowy z Nezarem wiem także, że tekst miał być przesłany do autoryzacji. Pojawia się więc zasadne pytanie, na ile interpretacja dziennikarza rozmija się z rzeczywistymi wypowiedziami imama.

Skoro wywiad nie został autoryzowany, a wypowiedzi Nezara Charifa źle przetłumaczone, to dlaczego nie domagał się on od dziennikarza „Dispatch International” choćby sprostowania? Dlaczego nie opublikowaliście jako Muzułmański Związek Religijny jakiegoś oświadczenia w tej sprawie? Nie ukrywajmy, że rozmowa w takim brzmieniu, w jakim się ukazała, jest niekorzystna w pierwszej kolejności dla wspólnoty muzułmanów w Polsce.

Niewątpliwie ma Pani rację. Rozmawialiśmy o tym, ale wydawało się nam, że zainteresowanie wywiadem już mija, że umiera śmiercią naturalną. Nie chcieliśmy ponownie wywoływać zamieszania w tej sprawie, nadając wywiadowi jakiejś niesamowitej rangi. Niestety, doszło do zbrodni w Londynie i temat odżył. Na nieszczęście dla nas wszystkich.

Odżyła kwestia wywiadu, w którym Charif miał na przykład zachwalać fundamentalistów i twierdzić, że wszyscy muzułmanie są fundamentalistami.

Sam ze zdziwieniem zapytałem Nezara, o co mu chodziło. Powiedział mi, że miał na myśli zupełnie coś innego! Jego zdaniem, wspaniałe jest to, że muzułmanie chcą się trzymać podstaw, fundamentów swojej religii, najważniejszych jej założeń. Nie zachwalał fundamentalistów czy ekstremistów. Trudno jednak komentować ten wywiad, bo występuje w nim za dużo rozbieżności pomiędzy interpretacją i tłumaczeniem dziennikarza, a tym, co, jak twierdzi Nezar, naprawdę miał on na myśli.

A co miał na myśli mówiąc, że chce wprowadzenia szariatu w Polsce?

To jest sprawa jeszcze bardziej skomplikowana niż całe zamieszanie z wywiadem. Sam Nezar przyznał w nim, że nie ma na świecie takiego kraju, w którym szariat byłby obowiązujący w pełnym wymiarze. On tego ani w swojej ojczyźnie, ani nigdzie indziej nie doświadczył.

Co to znaczy szariat w pełnym wymiarze?

Dla nas, muzułmanów w Polsce, tu urodzonych i wychowanych, pojęcie szariatu jest znane z literatury, przekazu. My w ogóle nie wiemy, jak to - tak naprawdę - miałoby wyglądać. Na podstawie pewnych źródeł możemy sobie jedynie wyobrażać. Ale jak szariat w pełnym wymiarze, kolorycie, gdzie byłby jedynym obowiązującym prawem, któremu wszyscy podlegaliby w sposób autentyczny, miałby wyglądać w Polsce? Nie wiadomo. Twierdzenie, że byłoby to najlepsze prawo, mija się z prawdą, bo jeżeli czegoś nie doznaliśmy, nie przeżyliśmy, to czy możemy mieć o tym wiarygodne pojęcie?

Szariat w Polsce wydawałby się także o tyle absurdalnym pomysłem, że przecież polska wspólnota muzułmanów wcale nie jest duża. Między innymi z tego względu deklaracje w rozmowie z „Dispatch International” zabrzmiały tyleż absurdalnie, co niepokojąco.

Niewątpliwie. Przyznam szczerze, że nie znam takich osób w naszym środowisku muzułmańskim, które podejmowałyby działania związane z wprowadzeniem szariatu w Polsce. Co to by w ogóle znaczyło? Jak ten szariat miałby wyglądać? Jakie byłyby jego założenia? Muzułmanie w Polsce funkcjonują od ponad 600. lat i żadne prawo polskie nigdy nie zmuszało nas do działania niezgodnego z zasadami islamu. Żadne prawo nigdy nie zmuszało, ani teraz nie zmusza nas, abyśmy byli nieuczciwi, kradli, dokonywali jakichś zbrodni, łamali podstawowe zasady islamu, pili wódkę, jedli wieprzowinę etc. Nie ma takich praw, które powodowałyby wejście przez nas w kolizję z zasadami islamu.

Czyli muzułmanom w Polsce nie potrzeba specjalnych, dodatkowych praw, bo polskie prawo nie koliduje z Waszymi prawem?

Oczywiście. Można ubiegać się o zmianę jakichś zasad prawnych, kiedy te zasady uniemożliwiają komuś normalne funkcjonowanie. Jeżeli jednak takiego problemu nie ma, to jaki jest sens dążenia do zmieniania czegokolwiek? Polskie środowisko muzułmańskie, jak wynika z moich obserwacji, nie prowadziło i nie prowadzi jakichkolwiek starań o zmianę prawa. Szariat jest dla nas rzeczą znaną z nauk islamu i na dobrą sprawę, w żadnym państwie muzułmańskim nie ma szariatu wprowadzonego w pełnym zakresie. Jeżeli ktoś miałby takie plany w odniesieniu do Polski, to przecież logiczniej byłoby zadbać, aby najpierw w tamtych krajach zaprowadzić autentyczne prawo szariatu. My tu mamy swoje prawo, polskie. Jeśli będą jakieś do dążenia do zmian, to na zasadach obowiązujących w Polsce, w Europie. Możemy się upominać o pewne rzeczy, podobnie jak inne grupy wyznaniowe czy mniejszościowe.

W lipcu ma się w Puławach odbyć zjazd Ligi Muzułmańskiej. Spotkanie nie jest organizowane po raz pierwszy, ale chyba po raz pierwszy spotyka się z taką falą protestów. Liga jest powiązana z Bractwem Muzułmańskim, a sam Nezar Charif stwierdził w wywiadzie, że otrzymuje pieniądze z Arabii Saudyjskiej Jak odbieracie falę protestów przeciwko temu spotkaniu?

Przyznam szczerze, że dotyczy to nas wszystkich, całe środowisko muzułmańskie. Liga Muzułmańska reprezentuje pewną część tego środowiska, inną część Muzułmański Związek Religijny, a są jeszcze muzułmanie, którzy nie utożsamiają się ani z jedną, ani drugą formacją. Te negatywne komentarze w jakiś sposób dotykają jednak nas wszystkich. Liga Muzułmańska prowadzi swoją działalność, ma określony zakres funkcjonowania, swoich członków. Z tego, co wiem, nigdy na żadnych spotkaniach Ligi nie dochodziło do jakichkolwiek ekscesów. W wielu miastach prowadzi ona działania mocno związane z lokalną społecznością. Często angażuje się w przedsięwzięcia o charakterze międzywyznaniowym. My wszyscy mamy świadomość tego, że dzieją się na świecie, dzięki Bogu nie w Polsce, wydarzenia, które wywołują pewne obawy, lęki. I to jest naturalne; jako muzułmanie rozumiemy to, bo w wielu przypadkach odczuwamy podobnie.

Też się boicie?

Także boimy się agresji i skłonności niszczycielskich, morderczych, z którymi niestety mamy do czynienia w niedalekim sąsiedztwie. Ale jest też inna obawa. Działania prewencyjne, na przykład nieudzielanie pewnym osobom zgody na przyjazd do Polski, osiedlanie się w naszym kraju etc., jest zrozumiałe. Ale jeżeli mówimy o obywatelach Polski czy osobach, posiadających karty stałego pobytu, to takie działania zaczynają niepokoić. Czy lepiej jest nie pozwolić komuś na zabranie głosu, żeby nie powiedział przypadkiem czegoś kontrowersyjnego? Tak nie można, bo to są najgorsze metody z czasów komunistycznych. Wtedy człowiek ledwie o czymś pomyślał, a już mógł być zaatakowany, bo może akurat myśli krzywo o ustroju lub partii. To się może w końcu obrócić nie tylko przeciw całej społeczności muzułmańskiej, ale wobec innych mniejszości i innych grup wyznaniowych, a także pozostałych obywateli, bo każdy zacznie podejrzewać każdego. Absurdalna, permanentna inwigilacja. Ale niewątpliwie – prawo jest prawem i jeżeli dokonają się jakiekolwiek zmiany, to z całą mocą obowiązującego prawa. Każdy, bez względu na to jakiego jest wyznania czy pochodzenia, powinien się do niego dostosowywać.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk

*Musa Czachorowski – członek Muzułmańskiego Związku Religijnego w RP, rzecznik prasowy muftiego RP.