Tomasz Poller: To już ostatnie godziny przed ciszą wyborczą. W niedzielę podejmiemy decyzję, brzemienną w skutki, bo przecież nie będzie to jedynie po prostu wybór lepszego czy gorszego najwyższego urzędnika w państwie. Te wybory dotyczą czegoś więcej...

Andrzej Gwiazda: Każde wybory prezydenckie są sprawą zasadniczą. Prezydent, obok reprezentowania kraju (co jest oczywiście niesłychanie ważne dla obywateli), ma również duże prerogatywy, ma duży wpływ na sposób rządzenia państwem. Ma bardzo mocny aparat weta prezydenckiego, może blokować działanie Sejmu, czyli blokować podstawowe działanie demokracji. Ewentualna wygrana Trzaskowskiego byłaby opcją niesłychanie niebezpieczną. To coś takiego, jak realizacja rzuconej w ciemno nieznanej idei o niewiadomych skutkach. Jak skok z nieznanego mostu do nieznanej rzeki na główkę. Takie zmierzanie w stronę skutków, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć.

Mijająca kampania była chyba najbardziej brutalną z dotychczasowych kampanii prezydenckich.  Patrząc na strategię mediów III RP, trudno nie odnieść wrażenia, że te wszystkie manipulacje, brutalne chwyty, kłamstwa, irracjonalne ataki miały chyba na celu przykrycie dyskusji merytorycznej, ucieczkę od niej...

Niewątpliwie chodziło o wykluczenie merytorycznej dyskusji, dlatego, że tamta strona w takiej dyskusji jest bez szans. Nie mają nic do przedstawienia. Nie mają nic nawet na obronę swojej dotychczasowej polityki. Nie mogą też swoich celów ujawnić wprost. Ale, jeżeli mamy mieć autobusy niemieckie, ogrzewanie niemieckie, no to faktycznie zostaje tu wyartykułowane, że ich celem jest przypisanie Polsce statusu neokolonii. Podobnie z LGBT, które jest im potrzebne, ażeby podważyć te wartości, z których Polska czerpała swoją siłę przez tysiąclecie. Jest również lobbystą środowisk wysuwających wobec Polski roszczenia finansowe. Powiedział, że wprawdzie polskie prawo jest takie a nie inne, ale "czasy się zmieniają" i "wszystko się może się zmienić". To jest dla mnie jednoznaczną odpowiedzią, że będzie realizował te cele, co do których nie chce się przyznać. I oszukuje, bo nie chce ujawniać planów, zdecydowanie przeciwnych wobec oczekiwań i opinii większości społeczeństwa. Jeśli nie odpowiada wprost na pytania, to właśnie dlatego.

Trzaskowski oferuje "dla każdego coś miłego", co w efekcie prowadzi nieraz do zabawnych sytuacji. Jak zauważył Krzysztof Wyszkowski, Trzaskowskiemu wystarczy dać mówić, a sam będzie się kompromitował. On, owszem, kompromituje się, zmienia zdanie non stop, jest "za a nawet przeciw", ale przecież jednak ma swoich zdeklarowanych wyborców. Czy tym wyborcom jest wszystko jedno?

Trudno jest mi to racjonalnie analizować, bo tu wkraczamy w sferę wiary [uśmiech]. Oni wierzą, że trzeba głosować na Trzaskowskiego, że trzeba głosować na Platformę. Oni w coś uwierzyli, uwierzyli że PiS jest straszny. Tutaj znika pole do dyskusji. To wręcz tak, jakby muzułmaninowi chcieć wybić z głowy Allacha, żydowi Jahwe, a chrześcijaninowi Chrystusa. To jest też kwestia unikania porównania, unikania argumentów merytorycznych. Cała kampania Trzaskowskiego, to "jest tak, albo tak, ale to się zmieni i będzie inaczej". Tak jak ich polityka. To a to możemy powiedzieć w Warszawie, ale nie w Przasnyszu. Gdyby ujawnili wszystko w Warszawie, to być może pogoniła by ich też Warszawa.

Trzaskowski z jednej strony chce dotrzeć do wszystkich, ale jednak puszcza oko do pewnych kręgów. Wypowiadał się przeciw dezubekizacji, a więc za przywilejami dla byłych esbeków. Znamienna jest sprawa pani Jolanty Gontarczyk vel Lange, jako TW inwigilującej ks. Blachnickiego na krótko przed jego tajemniczą śmiercią. Obecnie ta sama pani prowadzi fundację, zajmującą się m.in. promocją ideologii LGBT i sowicie wspieraną przez warszawski ratusz. Trzaskowski pytany o sprawę, odpowiedział, że nie będzie zaglądał nikomu w dokumenty.

Według mnie jest to bardzo ważne dla rozeznania kandydata na prezydenta. Dlatego, że Trzaskowski powiedział jedno: nie interesuje mnie przeszłość tych, którym powierzam stanowiska. To w takim razie na jakiej zasadzie prezydent Trzaskowski przyznawałby ordery i odznaczenia? Dawniej, nie wiem jak teraz, nie było można powierzyć komuś funkcji magazyniera bez sprawdzenia jego przeszłości, bo nie mogła nim być np. osoba karana. Prezydent mianowałby premiera i ministrów, nie patrząc na ich przeszłość? I na jakiej podstawie miałby ich mianować? Wie Pan... Równie dobrze mógłby dać licencję na budowę autostrady facetowi, który... przypomina mu aktora z filmu "Zagubiona autostrada". Przecież tylko ta jedna wypowiedź dyskwalifikuje kandydata na prezydenta, niezależnie od tego, co by wyznawał i jakie reprezentuje wartości. To wykucza go jako kandydata przydzielającego jakiekolwiek stanowiska.

Co miałby Pan do przekazania Polakom teraz, gdy kończy się kampania?

Zadano mi kiedyś takie pytanie, na ile program Dudy i PiSu jest zgodny z programem i celami "Solidarności". Odpowiedziałem, że poszczególne działania PiSu stanowią kontynuację tego programu. Jeden z punktów to uwolnienie gospodarki od ideologii. A to, co robi Platforma, to już nie jest ekonomia. To jest ideologia , nazywana ekonomią, jak w komunizmie. O ile Duda i PiS liczą się z realiami, także ekonomicznymi, to program PO jest z zasadami ekonomii sprzeczny. Platforma chciała do Polski ściągać inwestycje, rozszerzając zarazem zakres bezrobocia. Myśleli, że zwabią tych, którzy potrafili zbudować na Zachodzie dobrze prosperujące firmy. Rozmawiałem z przedstawicielem Ericssona, Polakiem zresztą, i on mi powiedział: Panie Andrzeju, tylko idiota zainwestuje w kraju, w którym rząd generuje bezrobocie. Nie tak się zwabia inwestorów. Tylko dureń uważa, że dobry przedsiębiorca poluje na przestraszonego pracownika. Taki pracownik, na skraju niepewności, nie będzie dobrym pracownikiem. Wprowadzony przez PiS program 500 plus jest również dobry dla gospodarki. Zwróćmy uwagę, że rynek zareagował na niego podniesieniem prognoz rozwojowych dla Polski, zainteresowaniem inwestowaniem w Polsce, bo to oznaczało, że Polska weszła na drogę rozwoju, na drogę stabilizacji. Trzaskowski tymczasem przypomina mi ideologów upadającego ZSRR, którzy w czasie pieriestrojki i Gorbaczowa nadal chodzili po ulicach Moskwy z portretami Lenina i Stalina. PO lansuje model gospodarczy, który jest chybiony. Trzaskowski przypomina mi też Wałęsę, oczywiście jest inteligentniejszy, ale to taka salonowa wersja Wałęsy.

Oryginalna charakterystyka i interesujące podsumowanie...

A jeśli miałbym jeszcze coś powiedzieć a'propos Trzaskowskiego, to jest to pechowiec! Bo to, że zatrudnił spółkę, która zatrudnia narkomanów jako kierowców, to, można powiedzieć, jest to jego wina. I jego winą jest również, że nie zrobiono w Warszawie kanalizacji burzowej. Ale przecież to wszystko nie musiało się wydarzyć akurat teraz. Ta wielka burza z ulewą nie musiała się rozszaleć w trakcie kampanii i autobusy nie musiały spadać z wiaduktów akurat wówczas. Odbiorcom mediów chrześcijańskich można przypomnieć: Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie! Amerykanie z kolei mają zasadę: nie wybierać pechowców!