Portal Fronda.pl: Prezydent Rosji Władimir Putin przypuścił swoistą antypolską ofensywę historyczną. Wśród przyczyn komentatorzy wymieniają najrozmaitsze zjawiska: chęć odwetu za sankcje nałożone na Nord Stream 2, rezolucję Parlamentu Europejskiego o pakcie Ribbentrop-Mołotow, trudną sytuację wewnętrzną w Rosji. Jakie są Pańskim zdaniem właściwe powody działań Putina?

Andrzej Talaga: Widzę to zupełnie inaczej, na chłodno. Jeżeli Putin coś takiego mówi, to coś to znaczy, jest to przemyślane. Ktoś dokonał dla niego researchu; nie sądzę, żeby rosyjski prezydent znał wcześniej nazwisko polskiego ambasadora w Berlinie. Ma to więc jakiś cel, a ten cel wkomponowuje się w cel strategiczny, jakim jest konsekwentne i spójne rozbijanie jedności Zachodu. Rosjanie sprawdzają, na jakie sposoby można rozbijać tę jedność . Wydaje mi się, że cała awantura z nowelizacją ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej i reakcja środowisk żydowskich pokazała, że polityka historyczna jest narzędziem, które, jeżeli dobrze wykorzystane, może spowodować wzrost niechęci wobec Polski na Zachodzie. Może doprowadzić do jakichś akcji USA wymuszających na Polsce przeprosiny czy odszkodowania dla Żydów, którzy stracili majątki. To po prostu działa. Rosja uznała najwyraźniej, że jeżeli podepnie się pod ten chór, to ma realne szanse. Kreml dobrze widzi, że jego argumentacja jak dotąd nie trafia, nawet w tych bardziej sprzyjających mu krajach jak Niemcy czy Francja odbija się od ściany, nie powoduje zmiany polityki Unii Europejskiej. Zmianę może spowodować rozbicie sojuszu, wskazanie Polski jako złego ducha, złego sojusznika, który ma ciemną przeszłość, nie potrafi się z nią rozliczyć, a w konsekwencji jest agresywny i – na przykład - antysemicki. To po prostu może zadziałać. Nie ma jakichś przyczyn wewnętrznych, żeby zaatakować Polskę. Gdyby tak miało być, to Rosja mogłaby równie dobrze atakować Japonię, która nie uznaje aneksji Krymu, tak zresztą jak i inne kraje. Polskę wybrano dlatego, że to po prostu może zadziałać.

 

Frankfurter Allgemeine Zeitung” ogłosiła tekst bardzo krytyczny wobec wypowiedzi Putina, ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher wypomniała Rosjanom zakłamywanie faktów. Jak ocenia Pan dotychczasowy odbiór putinowskich ataków przez opinię międzynarodową?

Bardzo dobre, daj Boże, żeby tak właśnie było dalej. Pamiętajmy jednak o liście amerykańskich kongresmenów, którzy żądali odszkodowań dla Żydów za utracony majątek. Są i takie głosy i takie środowiska. Niemiecka chadecja także w sporze z Izraelem stanęła bardzo wyraźnie po stronie Polski. Kanclerz Angela Merkel powiedziała, że to my, Niemcy spowodowaliśmy wojnę, że to my, Niemcy, zbudowaliśmy obozy. To nie jest więc nowe stanowisko. Tak samo oficjalne stanowisko administracji USA było takie. Proszę jednak zwrócić uwagę na problem impeachmentu w Ameryce. Nie wiadomo, jak długo utrzyma się ten rząd. Błoto rzucone na Polskę może przykleić się i pozostać, może zostać wykorzystane przez inną administrację amerykańską, w Niemczech przez SPD czy przez inny układ koalicyjny w Niemczech, przez Macrona, przez inne siły w Europie. To nie będzie sukces natychmiastowy. To przyklejenie błota, które bardzo trudno zmyć. Chyba o to chodzi. Na razie reakcje nie idą po myśli Rosji i mam nadzieję, że tak to pozostanie w NATO i UE, wśród naszych sojuszników. To po prostu część wojny informacyjnej. Rosjanie wyłuskują różne tematy i narracje w wojnie informacyjnej z Zachodem i to jest jeden z przykładów na to. To jest wojna.

 

Wiceszef MSZ Paweł Jabłoński przekonuje, że ta wojna informacyjna będzie bardzo długa. W 2020 roku czekają nas 75 rocznice wyzwolenia Auschwitz i zakończenia II wojny światowej. Jabłoński ma rację?

Będzie też setna rocznica Bitwy Warszawskiej. Według mnie czeka nas naprawdę bardzo duża wojna informacyjna z Rosją. Na przykład o sowieckich jeńców: że zmarli w polskich obozach. Prawdopodobnie w 2020 roku zostanie to odpalone z wielką pompą, Moskwa będzie przekonywać, że Polacy są zbrodniarzami wojennymi. Jestem pewien, że tak będzie. Naszym celem jest przekonanie sojuszników, że to agresja na całe NATO i że musimy ją odeprzeć narracją historyczną i polityczną. Musimy wskazywać, że są ataki hakerskie, jest próba wpływania na wyniki wyborów, nie tylko w USA, ale także w innych krajach; jest próba redefinicji polityki historycznej. Rosyjska narracja o historii Polski to jeden z elementów wielkiej wojny. Jeżeli tak to zostanie odczytane, to jestem spokojny o rezultat tego starcia. Rosja może jednak pozyskiwać sojuszników także spoza UE i NATO. Mocno niepewne jest stanowisko Izraela. Nieznane jest stanowisko Turcji. Te kraje mogą chcieć podchwycić tę narrację.