Liczba nowych zakażeń koronawirusem zaczęła maleć. To oczywiście dobra wiadomość, ale dopiero kolejne dni pokażą, czy nastąpił jakiś przełom i jest to trwały trend. Niewielki spadek, widoczny na ilustracji 1. może oznaczać przekroczenie krytycznego punktu maksimum epidemii, ale nie daje podstaw do triumfalizmu. Ostrzega  przed tym widoczny na tej ilustracji przykład Japonii, która po osiągnięciu takiego maksimum i niewielkim spadku liczby nowych zakażeń, wróciła na ścieżkę ich wzrostu.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ilustracja 1. Dziennie zdiagnozowane przypadki zakażeń koronawirusem w różnych krajach (średnia krocząca z ostatnich 7 dni). Za datę 0 przyjęto dzień odnotowania 30 zakażeń. Wykres opracowany przez Johna Burna-Murdocha © Financial Times (źródło: TUTAJ). Na wykres ten został nałożony współmierny wykres dla Polski (opracowanie autora).

 

Na omawianej ilustracji 1. wykres dla Polski został one skonfrontowany z wykresami dla innych krajów przedstawionymi przez Johna Burna-Murdocha z Financial Times. Są to jednak nieco inne wykresy niż do tej pory, dlatego wymagają pewnych wyjaśnień.

 

Średnia dzienna liczba zakażeń jako zobrazowanie dynamiki epidemii

Przedstawiana do tej pory sumaryczna liczba zarażonych nie opisuje już dobrze stanu sytuacji ze względu na rosnącą z upływem czasu coraz większą liczbę wyleczonych i niestety także zmarłych.  Dlatego lepszy obraz rozwoju (bądź hamowania) epidemii daje liczba nowych, diagnozowanych dziennie zakażeń. Te jednak podlegają dużym, zaciemniającym obraz przypadkowym wahaniom.  Dlatego Murdoch przedstawia na swoich wykresach średnią kroczącą z ostatnich 7 dni.

Podobnie jak poprzednich wykresach, przyjęty zostaje znormalizowany punkt startu. W przypadku ilustracji 1. jako wspólną datę 0 przyjmuje dzień, w którym liczba nowych zakażeń osiągnęła (lub przekroczyła) 30. Uwaga: trzeba pamiętać, że są przebiegi uśrednione, co oznacza, że dane dla poszczególnych dni mogą odbiegać od tej tendencji.

Na wykresy opracowane przez Murdocha nałożony został analogiczny wykres dla Polski.  Widzimy na nim pewne maksimum i początek nieznacznie zaznaczonej  tendencji spadkowej nowych zakażeń. Oczywiście przyszłość pokaże jak sytuacja się rozwinie, bo może to w każdej chwili ulec zmianie, jak w przypadku wspomnianej wyżej Japonii.

Na tej samej ilustracji widzimy, że w ostatnich dniach kilku krajom udało się wyhamować epidemię. Wyraźnie spadła liczba nowych zakażeń w Norwegii i Austrii, a wśród krajów pozaeuropejskich - w Nowej Zelandii, Australii i Korei Południowej. Na wykresie podobnie wygląda sytuacja w Chinach, ale dane dotyczące tego kraju są bardzo często uważane za niewiarygodne.

Średnia liczba dziennych zgonów

Ilustracja 2. pokazuje średnia kroczącą liczby zgonów z ostatnich 7 dni, co "odfiltrowuje" zaciemniające obraz przypadkowe wahania. Na tym wykresie również można dostrzec pewne maksimum, a po nim spadek, ale oczywiście nie ma pewności, czy tak zapoczątkowany trend opadający będzie kontynuowany.

Ilustracja 2.  Liczba dziennych zgonów w Polsce w porównaniu z innymi krajami; średnia krocząca z ostatnich 7 dni. Na wykres Johna Burna-Murdocha z Financial Times nałożony wykres pokazujący dane dla Polski.

 

Na wykresie widzimy, że obecnie liczba dziennych zgonów w Polsce kształtuje się podobnie jak w Austrii, ale wyraźnie gorzej niż w Norwegii, Japonii, Australii czy Korei Południowej (pomijam kwestię różnic wielkości tych krajów). Z drugiej strony jesteśmy w nieporównanie lepszej sytuacji niż Francja, Hiszpania, Włochy, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i Niemcy.

Hipoteza korelacji szczepionek BCG i odporności na koronawirusa

Wobec takich rozbieżności w liczbie zakażeń i zgonów w  różnych krajach zrozumiałe są pytania o to czy wynikają ne z przyjętej polityki obronnej, jej opóźnień lub braku, czy też mają inne przyczyny. Jedną z badanych hipotez jest ta, która mówi o odporności na COVID-19 nabytej na skutek przeciwgruźliczej szczepionki BCG (można o tym przeczytać np. TUTAJ). Wstępne, nieopublikowane jeszcze badania pokazały występowanie korelacji między niższą liczbą zakażeń koronawirusem i zgonów z nim związanych, a obowiązkowymi szczepieniami na gruźlicę w przeszłości.

Być może trwające przez dziesięciolecia masowe szczepienia na gruźlicę są powodem dla którego mamy lepszą sytuację niż we Włoszech, Hiszpanii czy Francji. W USA i we Włoszech zaleca się obecnie  podawanie szczepionki BCG najbardziej zagrożonym grupom.

Śmiertelność wciąż rośnie

Niestety wciąż rośnie proporcja łącznej liczby zgonów do łącznej liczby zarażeń (roboczy współczynnik śmiertelności), przedstawiona na ilustracji. 3.

 

Ilustracja 3. Proporcja liczby zmarłych z powodu koronawirusa do liczby zarażonych w Polsce (tzw. roboczy współczynnik śmiertelności).  

 

Według danych na zamknięcie 15.04 ów roboczy współczynnik śmiertelności osiągnął wartość 3,65%, co oznacza, że w Polsce umiera jedna na 27 osób, u których zdiagnozowano zakażenie koronawirusem. Ta liczba pokazuje wyraźnie, że trudno tę chorobę uznać tylko za trochę inną grypę.

Konieczność korekty strategii

Istnienie tego realnego zagrożenia nie zwalnia nas od stawiania pytań o przyjętą strategię i jej ewentualne korekty, zarówno pod kątem ochrony gospodarki jak i praw obywatelskich. Na przykład pytań o zasadność i skuteczność niektórych przeciwepidemicznych obostrzeń. Wątpliwości budzą niekonsekwencje niektórych ograniczeń. Przykładem może być zakaz wejść do lasu wobec dopuszczania do zajmowania co drugiego miejsca w autobusie, dużo bardziej ryzykownego niż wspólny spacer (przy zachowaniu  odpowiedniego dystansu). Wobec tych zasad przyjętych dla przejazdów autobusami Podobną niekonsekwencją są ograniczenia przy wchodzeniu do wielokrotnie większego kościoła, dopuszczające wejście jedynie 5 osobom.

Najważniejsze i oczywiste jest jednak zastrzeżenie, że wszystkie te obostrzenia ograniczą się wyłącznie do czasu epidemii i posłużą jedynie ochronie zdrowia i życia obywateli. Niedopuszczalne jest ich przedłużanie, rozszerzanie i wykorzystanie do innych celów niż zwalczanie epidemii. Podobnie oczywista jest również konieczność rozruchu unieruchomionej w znacznym stopniu gospodarki. Bez spełnienia tych warunków zwalczanie choroby może rzeczywiście okazać się finalnie groźniejsze niż sama choroba.

Korekta strategii w kierunku połączenia aktywności gospodarczej z ochroną zdrowia i życia obywateli to obecnie najważniejsze zadanie oprócz przeprowadzenia wyborów prezydenckich, które w mojej opinii są absolutną koniecznością (ale to już odrębna sprawa).

Grzegorz Strzemecki