Sprzeciw wobec szaleństw ideologii LGBT to nawet nie kwestia określonego światopoglądu czy religii. To kwestia zdrowego rozsądku oraz elementarnego pojęcia wolności i swobód demokratycznych. Warto, choćby w kontekście niedawnych wydarzeń związanych z tęczową agresją, spojrzeć na inny rodzaj działalności w wydaniu aktywistów tej ideologii, związnych choćby z projektami restrykcyjnych regulacji prawnych, jakie lobby LGBT, po zdobyciu odpowiedniego politycznego poparcia, chciałoby przeforsować także w Polsce. Niektóre z pomysłów nabierają smaczków właśnie dzisiaj.

Mamy oto ubiegłoroczną warszawską "Deklarację Kongresu LGBT" wraz z projektami konkretnych ustaw, które lobby LGBT chciałoby przeforsować w Sejmie (tego rodzaju twórczości jest wiele, niektóre projekty zostały złożone, niektóre przepadły). Na część z absurdów zwracano już uwagę. Chciabym tutaj skupić się na tym, co aktywiści LGBT proponują w części zatytułowanej "Zdrowie". Zasadniczy przekaz tej części Deklaracji brzmi: należy wprowadzić zakaz praktyk konwersyjnych oraz ich promowania. Do haseł dołączony został także projekt stosownej Ustawy. Czytającemu tekst projektu regulacji prawnych, które chce wprowadzić lobby LGBT, przychodzi od razu na myśl kwestia właściwych terapii konwersyjnych, związanych ze zmianą preferencji seksualnych. Do tego problemu jeszcze wrócimy, jednak należy zwrócić uwagę, że za projektem Ustawy kryje się znacznie więcej.

MÓWIĄ O TOLERANCJI I PRAWACH, DOMAGAJĄ SIĘ ZAKAZÓW

Warto zatem poczytać bliżej, jakie regulacje, właczając w to określenie czynów karalnych oraz sankcji za nie, lobby LGBT zamierza wprowadzić do porządku prawnego. Wato także przyjrzeć się zawartym w projekcie definicjom i spojrzeć na potencjalne konsekwencje tego rodzaju inicjatywy.

Zacytujmy kluczowy fragment projektu Ustawy, a konkretnie Artykułu 3:

"Art. 3.

1. Kto, nawet za zgodą zainteresowanego:

1) stosuje praktyki konwersyjne,

2) oferuje stosowanie praktyk konwersyjnych,

3) prowadzi reklamę lub promocję praktyk konwersyjnych,

4) wskazuje osoby lub podmioty stosujące, oferujące, prowadzące reklamę lub promocję praktyk konwersyjnych w kraju lub za granicą, w celu umożliwienia zastosowania tego rodzaju praktyk

- podlega karze grzywny nie niższej niż 1000 zł.

2. Jeżeli sprawca czynu, określonego w art. 3 ust. 1 jest profesjonalistą, o którym mowa w art. 2 pkt 6 ustawy, - podlega karze grzywny nie niższej niż 2000 zł.

3. Usiłowanie, podżeganie i pomocnictwo są karalne."

Czy w przypadku "praktyk konwersyjnych" chodzi po prostu o terapię? Jak sugeruje nawet lektura samego Art. 3, właściwej terapii dotyczy jedynie ust. 2, gdzie mowa jest o profesjonaliście (co najmniej 2000 zł grzywny). Spójrzmy jednak na zawarte w projekcie definicje. Interesujące nas pojęcie "praktyk konwersacyjnych" jest tu rozumiane niezwykle szeroko. Praktyki takie zdefiniowane zostały jako "każde oddziaływanie, które ma na celu zmianę lub stłumienie orientacji seksualnej, tożsamości płciowej lub ekspresji płciowej".

A więc nie tylko terapia, ale takie właśnie "każde oddziaływanie" miałoby być - zdaniem ideologów LGBT - "praktyką konwersyjną" i jako taka podlegać penalizacji. Grzywna za jakiekolwiek działanie, które zmierzałoby do stłumienia czyjejś ekspresji płciowej! Robi się naprawdę ciekawie! Choć to na razie początek. Dopiero, gdy wczytamy się w definicje zastosowanych pojęć, ujawni się nam ich sens wraz z listą kategorii czy podkategorii czynów penalizowanych.

LOGIKA I PRAWO WEDŁUG LGBT

Warto zresztą czytać uważnie, gdyż w tego rodzaju tworzonych w ramach ideologii LGBT projektach, na każdym kroku mamy do czynienia z ideologicznymi manipulacjami i zmienianiem utrwalonych znaczeń. Pomińmy w tym momencie pojęcie "orientacji seksualnej" (również pretensjonalne i zideologizowane, jednak znane).

O ile definicja "praktyk konwersyjnych" w omawianym projekcie niezwykle rozszerza to pojęcie, przyjrzyjmy się dla przykładu przypadkowi oddziaływania mającego na celu zmianę lub stłumienie ekspresji płciowej. Otóż ekspresja płciowa to wg definicji w projekcie Ustawy "sposób wyrażania i komunikowania własnej tożsamości płciowej, w szczególności poprzez zachowania, ubiór lub makijaż".

Dla zrozumienia powyższej definicji konieczne jest rozumienie pojęcia "tożsamości płciowej" w myśl ideologii LGBT. Nie jest ono związane z płcią biologiczną, ale pojmowana zgodnie "z perspektywą genderową", w sposób zrelatywizowany i zdefiniowane w omawianym dokumencie jako: "utrwalone, intensywnie odczuwane doświadczanie i przeżywanie własnej płciowości, która odpowiada lub nie płci wpisanej do aktu urodzenia".

Tak więc, w myśl projektu Ustawy, "praktyką konwersyjną" i czynem karalnym zarazem byłaby de facto każda próba zmian lub stłumienia ekspresji... subiektywnych odczuć w zakresie tożsamości płciowej. Jeżeli dodamy, że takich tożsamości płciowych wyznawcy ideologii gender-LGBT wyliczają kilkadziesiąt, to nawet trudno dociec, co autorzy takich pomysłów, jak tenże projekt Ustawy, mieli na myśli.

LOBBY LGBT CHCE KRYMINALIZOWAĆ... KRYTYKĘ MAKIJAŻU?

Jeżeli, jak akcentuje projekt Ustawy, owo wyrażanie i komunikowanie tak kontrowersyjnie pojmowanej tożsamości miałby w szczególności odbywać się poprzez ubiór lub makijaż, to grożenie sankcjami za "każde oddziaływanie" zmierzające do "zmiany lub stłumienia" owej odzieżowej lub makijażowej ekspresji brzmi tu naprawdę orwellowsko. Nie wiem jak jest dzisiaj, ale sam pamiętam ze szkoły, gdy nauczyciele, z trudem powstrzymując rozbawienie groteskowymi makijażowymi eksperymentami koleżanek, bezceremonialnie wysyłali delikwentki do szkolnej łazienki z poleceniem umycia się. W przypadku przeforsowania genderowego szaleństwa nauczyciel nie mógłby w podobnej sytucji zwrócić uwagi ewentualnym chłopcom malowanym, subiektywnie acz intensywnie (jak chce projekt Ustawy) odczuwającym swoją żeńską tożsamość i podkreślającym ją przy pomocy makijażu. W tym wypadku polecenie zmycia makijażu zgodnie z logiką Ustawy autorstwa LGBT byłoby zresztą "praktyką konwersyjną"! Gdyby forsowane przez LGBT regulacje prawne miały wejść w życie, samo zasugerowanie przez managera w firmie, że pracownik firmy mógłby stonować nieco nazbyt wybujałe "ekspresje płciowe", byłoby podstawą do represji wobec szefa. Pomijam już, że ci sami ideolodzy, którzy forsują tego rodzaju pomysły, przy innych sytuacjach deklarują walkę ze stereotypami, kojarzącymi płeć żeńską z makijażem czy określonym ubiorem. Ale tego rodzaju ideologie, przy wszystkich swoich dogmatach, lubią także sprzeczności.

GRZYWNA ZA NAZWANIE FACETA FACETEM?

Jak zwróciliśmy już uwagę, projekt Ustawy mnoży kategorie czynów, podpadających pod pojęcie "praktyk konwersyjnych". Skoro niejaki pan Michał w myśl pojmowanej zgodnie z projektem Ustawy "własnej tożsamości płciowej" postrzega sam siebie i chce być określany jako Małgorzata, to nazywanie go Michałem jest chyba jak najbardziej - w myśl ideologiczego projektu Ustawy - takim właśnie oddziaływaniem, tłumiącym ekspresję płciową tejże "osoby LGBT" i spełniającym kryterium "praktyki konwersyjnej". Pojawiają się zresztą kontrowersje: podobno zresztą pan Michał czasem się o to nie obraża, a i sam używa wobec siebie zarówno żeńskich, jak i męskich form, a więc możnaby powiedzieć, że nazywanie Michała Michałem odbywa się za jego zgodą. Przypomnijmy, że projekt Ustawy wskazuje wyraźnie: nie można "oddziaływać" wbrew "tożsamości płciowej" czy "ekspresji płciowej" nawet za zgodą zainteresowanego. Grzywna? Notabene, gdyby forsowane przez LGBT Ustawy zostały wprowadzone, można sobie wyobrazić ewentualne procesy i cały sądowy cyrk, jak choćby pracę biegłych, którzy (w kontekście kwiatków zawartych w Ustawie) określaliby czy pan Michał swoją małgorzatowatość odczuwa intensywnie lub nieintensywnie.

TERAPEUTYCZNA ZMIANA NIECHCIANYCH SKŁONNOŚCI? LGBT CHCE TEGO ZAKAZAĆ

Wróćmy do praktyk konwersyjnych we właściwym sensie, a więc terapii psychologicznych, przez które rozumie się proces ukierunkowany na zmianę preferencji seksualnych. W pierwszym rzędzie omawiany atak lobby LGBT wymierzony jest właśnie przeciw tego rodzaju terapiom. Terapie takie są prowadzone z różną skutecznością (co zresztą można powiedzieć o jakimkolwiek procesie terapeutycznym), co związane jest z wieloma przyczynami. Jak wiadomo, tendencje homoseksualne w przypadku różnych osób mogą być głębsze lub słabsze. Faktem jest więc, że terapia reparatywna w wielu przypadkach przynosi skutek pożądany, w wielu innych zmiana preferencji seksualnych okazuje się niemożliwa. Skuteczność takich terapii wg dostępnych powszechnie danych wynosiła 30-60%. Jeżeli spojrzeć w sposób rzetelny, obiektywny, bez uprzedzeń, zarówno problem terapii jaki w ogóle problem przyczyn homoseksualizmu to interesujący problem badawczy z olbrzymim polem do dyskusji.

Lobby LGBT nie wdaje się jednak w takie dyskusje, ale idzie w zaparte, ośmieszając - w imię rzekomej "naukowości" - zarówno sam proces terapeutyczny, jak i poddające się mu osoby. Jednak "argumenty naukowe LGBT" sprowadzają się do selektywnego doboru opinii niektórych badaczy (sprzyjających tej ideologii) przy pomijaniu opinii innych i ignorowaniu niewygodnych dla lobby LGBT wyników badań naukowych. Lobby LGBT nagłaśnia także przypadki terapii źle prowadzonych, niefachowych, dokonywanych przez szarlatanów, starając się stworzyć wrażenie, że każda terapia konwersyjna wygląda tak, jak przedstawił ją np lewicowy autor prowokacji dziennikarskiej. Ot, typowy marksistowski "światopogląd naukowy", z nauką skądinąd nie mający wiele wspólnego. W przedstawionym projekcie Ustawy, lobby LGBT chciałoby takich terapii zabronić.

CO NAJMNIEJ 2000 ZŁ GRZYWNY ZA TERAPIĘ KONWERSYJNĄ

Proponowana przez aktywistów LGBT sankcja w wypadku prowadzenia takiej terapiii to grzywna w wysokości co najmniej 2000 zł. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że przecież nikt nikogo w Polsce nie zmusza do zmiany preferencji seksualnych o których mowa, staje się wyraźne, że aktywiści chcą po prostu zakazać dobrowolnych terapii psychologicznych, których celem jest zmiana niechcianych przez daną osobę skłonności homoseksualnych. Takie działanie lobbystów, chcących decydować wbrew woli osób i domagających się wprowadzania do systemu prawnego represji, jest szczególnie szokujące i najbardziej wymownie wskazuje na totalitarne ciągoty prezentowane przez LGBT. Wyobraźmy sobie chociażby osobę biseksualną, która chce wyzbyć się tendencji homoseksualnych i wejść w poważny związek heteroseksualny. Dlaczego takiej osobie miano by ustawowo uniemożliwić uzyskanie pomocy ze strony terapeuty i dlaczego sam prowadzący terapię miałby być zagrożony karą grzywny ? Co z młodzieżą, która przeżywa kryzysy tożsamościowe i wahania dotyczące swoich preferencji seksualnych? Seksedukatorzy LGBT bardzo chętnie taką młodzieżą się "zaopiekują", co jednak, gdy taka młodzież po przejściu okresu dojrzewania, "równościowej edukacji" oraz ewentualnych eksperymentach, chciałaby jednak mimo wszystko udać się później do terapeuty?

LGBT sprawia nieraz wrażenie pseudoreligii ze swoimi dogmatami. Najważniejszym wydaje się być dogmat o "orientacji seksualnej" jako jakości absolutnej i niezmiennej. Głoszony jest on przy równocześnie wyznawanym dogmacie o względności płci, którą można dowolnie rozmydlić, zmienić, ­­­­zanegować. Skoro powyższe tezy nie są tezami ideologicznymi, to czym są?

Tomasz Poller