Tomasz Poller: Dwóch rosyjskich jutuberów, Władimir Kuzniecow i Aleksiej Stoljarow, opublikowało nagranie, w którym rozmawiają przez telefon z prezydentem Andrzejem Dudą. Jeden z nich podał się za Sekretarza Generalnego ONZ. Z jednej strony pojawia się podejrzenie, że stoją za tym rosyjskie służby i celowy atak na Polskę. Ale ci sami ludzie przeprowadzali podobne rozmowy z innymi osobami, nabierając w ten sposób Borisa Johnsona czy Emmanuela Macrona. Jaka jest opinia Pana Profesora. Celowy atak służb czy po prostu zabawa internetowych dowcipnisiów?

Romuald Szeremietiew, profesor nadzwyczajny AON i ASW, opozycjonista w PRL, były wiceminister MON i były p.o. szef MON: Jedno nie wyklucza drugiego. Z jednej strony jesteśmy skłonni podejrzewać zawsze, że jeżeli coś pochodzi z Rosji i jest to jakoś, powiedziałbym, podstępne wobec strony, z którą ten kontakt jest nawiązywany, łączymy to z wywiadem rosyjskim, z działaniem służb. Tak pewnie często bywa, ale tak być nie musi. A zresztą, czy ta rozmowa jest naprawdę tak znowu kompromitująca dla Pana Prezydenta?

Na razie nie słychać akurat tutaj żadnych takich zarzutów. Raczej wszyscy powinni być zgodni, że znakomicie z tego wybrnął.

No i jest też taka kwestia, że skoro tym panom udało się dotrzeć do premiera Wielkiej Brytanii i prezydenta Francji, to powiedziałbym, że skoro prezydent Polski znalazł się w ich optyce, oznacza to tyle, że oni próbują gdzieś tam po najwyższych półkach hasać. Tym samym okazało się, że Polska jest tą najwyższa półką.

A przy założeniu, że byłaby to celowa akcja GRU czy innych służb... Na czyj użytek tego rodzaju akcja mogłaby zostać spreparowana? Wewnętrzny czy zewnętrzny? Ośmieszyć Polskę czy w ogóle "zgniły Zachód" przed samymi Rosjanami, czy wsadzić kij w mrowisko na naszym podwórku?

To wszystko może tutaj się zbiegać. Niewątpliwie Polska jest obiektem zainteresowania rosyjskiego i niewątpliwie Rosja na różne sposoby rozwija tutaj swoje akcje, również destrukcyjne. Jej agentura bierze na pewno udział w tej tak zwanej "wojnie polsko-polskiej", jakoś ją podkręca. A zważywszy na naszą rolę, nasze położenie i na Flance Wschodniej w NATO i w Europie, naszą w tej chwili dość mocną pozycję, nie należy się temu dziwić. Mam nadzieję, że nasza strona wyciągnie z tego wnioski i prezydent nie będzie dostępny dla takiego rodzaju działań.

Tak czy inaczej, czy nie jest to kompromitacja naszych służb? Zapewne taki zarzut padnie ze strony opozycji i być może niebezzasadnie.

Nie powiedziałbym, że byłaby to jakaś kompromitacja. To wszystko, to połączenie, mogło wyglądać bardzo wiarygodnie. Nie wypowiadam się w kwestiach technicznych, operacyjnych, gdy chodzi o działania służb. Żyjemy w czasach, gdzie wszyscy z wszystkimi utrzymują kontakty, elektroniczne zwłaszcza. Sprzyja temu Internet, media społecznościowe, w których udzielają się znani politycy, jak prezydent Stanów Zjednoczonych. Nie przesadzałbym z tym wszystkim.

Jeśli Pan Profesor wspomniał o różnych przejawach aktywności rosyjskich służb, to gdzie konkretnie, na jakich polach, na jakich obszarach ta aktywność miałaby się przejawiać akurat teraz?

Jest problem, jeśli chodzi o wykazanie tej aktywności. Pamiętajmy, że w kraju demokratycznym, gdzie mamy swobodę w wygłaszaniu swoich poglądów, trudno stwierdzić, co jest przejawem działania tej agentury wpływu. Każdy może powiedzieć, że ma takie czy inne poglądy i że przecież mu wolno... To jest kłopot, jeśli chodzi o ocenę tego rodzaju akcji. Natomiast wiemy, że Rosja jest aktywna, jeśli chodzi o ten "cyber" i ma różnego rodzaju służby, które tutaj działają. Wiadomo, że rozpowszechniane są różne fałszywki, dzieje się to ciągle, uczestniczy w tym przecież sam prezydent Federacji Rosyjskiej, który jest autorem różnego rodzaju tekstów i opinii, choćby fałszujących historię, przeszłość.

Trudno nie powrócić tu do sytuacji, w czasie rosyjskiego ataku na Ukrainę, który dokonywał się nie tylko na polu militarnym, ale także w mediach, w Internecie. Rosja wykorzystywała tu zarówno narrację skrajnie lewicową, jak i skrajnie prawicową. Czy Rosja nie działała w podobny sposób przy okazji naszej kampanii i teraz po niej? I to nawet nie tyle, czy nie tylko, wprost na niekorzyść Andrzeja Dudy, ale także chcąc poprzez swoje działania przyczynić się do polaryzacji, do jeszcze większego zantagonizowania i zdestabilizowania społeczeństwa?

I tutaj tak jest. W tej sferze toczy się walka i strona rosyjska, podejrzewam, robi wszystko, żeby nasze poglądy jak najbardziej skonfliktować, żeby zepsuć, zaburzyć nasz obraz, zepsuć różnego rodzaju sprawy i relacje. Każda rzecz, która budzi w Polsce jakieś kontrowersje i spory, może być wykorzystywana również przez agenturę wpływu w celu poglębiania konfliktów. Bo im bardziej my Polacy będziemy skłóceni, tym trudniej będzie nam wspólnie działać i tym bardziej Rosja będzie mogła swoje cele osiągać. Oczywiście, to jest w interesie Rosji, żebyśmy byli jak najbardziej skłóceni. Przypominam sobie taki wywiad z Aleksandrem Duginem, który był publikowany zresztą w polskiej prasie, gdzie Dugin mówił wprost, że wrogiem, jeśli mowa o Polsce, jest Kościół Katolicki i dopóki Kościoł będzie miał wpływ na Polaków, Rosja nie będzie mogła rozwijać swoich zadań, tego co chce osiągnąć. Więc celem Rosji powinno być przede wszystkim  niszczenie katolicyzmu, wspomaganie wszystkiego, co może temu katolicyzmowi zaszkodzić i go osłabić. On to mówił  wprost, polskiemu dziennikarzowi zresztą i nie jest to nadzwyczajna tajemnica, którą trzeba specjalnie odkrywać. Po prostu Rosja tak toczy tą wojnę. Toczy w naszym przypadku na szczęście nie w sferze sferze militarnej (choć biorąc pod uwagę te ćwiczenia przy naszych granicach i różne zachowania gdy chodzi sprawy wojskowe, są pewne objawy czy przejawy tego typu), ale toczy ją przede wszystkim w sferze kulturowo-cywilizacyjnej, w sferze informacyjnej. Rosjanie są tu bardzo aktywni i podejmują wszelkie działania, żeby naszą stronę skłócić, zdezorganizować.