Stan nadzwyczajny z powodu koronawirusa należy wprowadzić! Przyniósłby przecież same dobrodziejstwa. Tak na Czerskiej pisali wiosną. Ale przyszła jesień. I piszą co innego.
"Czy rząd wprowadzi stan klęski żywiołowej, bo epidemia wymyka się spod kontroli? To pozwoliłoby władzy mocno ingerować w swobody i prawa obywatelskie." - wybija dziś na na pierwszej stronie Wyborcza. Jest zatem w pisowskim reżimie źle, ale może być straszniej...
Zaraz, zaraz... Czy to nie to samo medium, które pół roku temu, wraz z opozycją totalną wręcz parło do stanu nadzwyczajnego?
Czytam więc z niedowierzaniem, pod wpływem lektury z takim samym zresztą niedowierzaniem na pustą butelkę obok kosza w kącie spoglądam (to naprawdę było tylko piwo i to wypite wczoraj). I do Internetów zaglądam...
"Rząd nie chce wprowadzić stanu klęski żywiołowej", "Dlaczego więc rząd PiS nie wprowadzi stanu nadzwyczajnego?" - takie oto rewelacje wyczytać można było przecież w owym medium w marcu i kwietniu. Niektóre tytuły Wyborczej brzmiały wręcz jak skierowany do rządu rozkaz: Wprowadźcie stan nadzwyczajny!
Siła rozkazu poparta była nieraz zresztą mądrością i autorytetem eksperta. A i perspektywą korzyści finansowych dla firm:
"Ekspert: rząd musi wprowadzić stan nadzwyczajny i płacić firmom odszkodowania za straty" - to jeden z tytułów.
Rząd nie chce. Dlaczego rząd nie chce? Ale rząd musi! Takie to jojczenie i takie tupanie nóżką serwowała przez parę tygodni redakcja z Czerskiej. Na początku maja ta sama Wyborcza z entuzjazmem donosiła także o uchwale podjętej przez, zdominowany przez opozycję, Senat.
"Senat wezwał rząd do natychmiastowego wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Uchwała przegłosowana." - obwieszczała gazeta, a informacja o przegłosowaniu uchwały brzmiała niemal jak zaklinanie rzeczywistości. Wprowadzić i już! Wyborcza, cytując uchwałę Senatu, rozpływała się wręcz nad dobrodziejstwami stanu nadzwyczajnego. Według jednego z argumentów samo unikanie wprowadzenia stanu nadzwyczajnego "może mieć także bardzo niekorzystny wpływ na finanse państwa".
Tak więc, ewentualne wprowadzenie stanu nadzwyczajnego, według Wyborczej miało przynosić same dobrodziejstwa. Tak było wiosną. O takich dobrodziejstwach na jesieni nie słychać. Ale Czerska jojczy dalej.
Tomasz Poller
(przypomnijmy, że według Konstytucji RP z 1997 r. istnieją trzy rodzaje stanu nadzwyczajnego, a więc stan wojenny, stan wyjątkowy oraz stan klęski żywiołowej, o którym tutaj mowa.)