Tomasz Poller: Czy należy poważnie traktować głosy o rozwiązaniu Sejmu i przedterminowych wyborach?

Rafał Chwedoruk, politolog, prof. nadzwyczajny Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego:

Myślę, że generalnie głosy poważnych polityków powinniśmy traktować poważnie (śmiech). Natomiast, spośród wszystkich instrumentów nacisku na swoich mniejszych koalicjantów, jakimi dysponuje PiS, to jest akurat instrument, którego zastosowanie jest najmniej realne a w zasadzie w chwili obecnej niemal w stu procentach niemożliwe. Konstytucja z 1997 powstawała w dużym stopniu w cieniu Lecha Wałęsy i w poczuciu pewnego zagrożenia dla Parlamentu ze strony "falandyzującego" prawo prezydenta, stąd możliwość skrócenia kadencji Sejmu jest dość dokładnie zdefiniowana i bardzo trudna. Tzn. trzeba mieć 307 posłów, lub musi pojawić się problem z uchwaleniem budżetu, lub musi dojść do kolejnych wotów nieufności. Pierwszy wariant jest na obecnej sali sejmowej niemożliwy, natomiast warianty pozostałe byłyby dla PiSu politycznie niesamowicie kosztowne, o ile w jakikolwiek sposób możliwe. Dużo bardziej realny jest wariant mniejszościowego rządu. Zresztą być może ten rząd już jest rządem mniejszościowym od momentu powstania czy od momentu wolty Jarosława Gowina.

Zacząłem może od przekornego i prowokacyjnego pytania, natomiast jeżeli mielibyśmy się temu przyjrzeć na spokojnie i bardziej wnikliwie... Czy kryzys w koalicji rządzącej jest trwały, czy to raczej takie... gryzienie się o hierarchię w stadzie?

Myślę, że to jest kryzys strukturalny o bardzo głębokim podłożu. Jeśli chodziło o relacje pomiędzy PiS a partią Jarosława Gowina, można mówić o różnicach programowych w podejściu do polityki gospodarczej, czy społecznej. Do tego dokładają się kwestie genealogii obu partii oraz pewne rozczarowanie w PiSie brakiem współpracy z Gowinem w kwestii dotarcia do bardziej liberalnych wyborców z wielkich miast. W przypadku PiS i Solidarnej Polski trudno znaleźć większe różnice programowe, natomiast nakłada się na to cień konfliktu personalnego z czasów rozejścia się dróg PiSu i Zbigniewa Ziobry, a te kwestie lojalnościowe są dla prawicy znaczonej traumą podziałów lat 90 istotne. To jest pierwszy czynnik, bo istnieje jeszcze drugi, strukturalny, łączący się z wynikami wyborów, nie w sensie rozkładu głosów, bo tu dużych niespodzianek nie było, ale w sensie sytuacji z ordynacją wyborczą. Twórcy modelu D'Hondta, którzy wprowadzali go w życie, nie spodziewali się sytuacji, która miała miejsce przy ostatnich wyborach parlamentarnych w Polsce, gdy wszystkie startujące partie weszły do Sejmu. O ile jednym z najważnieszych aspektów modelu miała być przewaga mocniejszych nad słabszymi, nie miała ona miejsca. W rezultacie Zjednoczona Prawica dysponuje tylko 5 mandatami przewagi, a jeśli dodać, że de iure 36 posłów ZP to posłowie związani z ugrupowaniami koalicyjnymi względem PiSu, można się zastanawiać, czy ten rząd od początku nie był rządem mniejszościowym. Jeśli spojrzymy na dziwną polską modę na tworzenie federacji nierównych partnerów, gdzie główny podmiot dysponujący największym poparciem i zasobami wprowadza na swoich plecach do Sejmu mniejsze podmioty, które nieustannie go szachują i są zdolne paraliżować funkcjonowanie całej koalicji, trudno się dziwić, że dochodzi do kryzysów (to samo dotyczy też zresztą ugrupowań opozycyjnych). Więc jest to kryzys strukturalny, a to, że on zostanie ujawniony, było oczywiste od początku istnienia tej Izby.

Dlaczego Jarosław Kaczyński w ogóle zdecydował się na ruch z ustawą "futerkową"? Przecież przed trzema laty takie same postulaty zostały właśnie przez sam PiS wysunięte a następnie zastopowane. Niezależnie od tego, czy chodzi tu o humanitaryzm wobec zwierząt, tak czy inaczej, sprawa ma swój kontekst nazwijmy to taktyczny, strategiczny. Czy w ogóle aspekt, politologiczny...

Oba aspekty, aspekt strategiczny i taktyczny, są w tym widoczne. Aspekt strategiczny łączy się oczywiście ze strukturą wyborców. PiSowi, pomimo kolejnych zwycięstw grozi to, czego doświadczyły inne partie na Zachodzie, w tym partie lewicowe. Chodzi o elektorat starszych osób z mniejszych miejscowości, o słabnięcie demograficzne tego elektoratu, wchodzenie kolejnych pokoleń, ukształtowanych w kapitalizmie, skrajnym indywidualizmie, które łatwo jest mobilizować opozycyjnym, bardziej liberalnym podmiotom. Nie znaczy to, że ktoś w PiSie uwierzył, że tym tematem pozyska setki tysięcy młodych głosów, ale miał to być test, czy warto próbować docierać do tego pokolenia takimi tematami, które nie są wiodące, ale są istotne dla młodszych pokoleń, w nadziei, że w razie czego uda się ograniczyć mobilizację najmłodszych pokoleń przeciwko konserwatywnej prawicy. To jest ten wymiar długofalowy, strategiczny, rozpoznanie bojem. Wymiar taktyczny też był oczywisty, PiS chciał policzyć szable w momecie, gdy jest u szczytu politycznych możliwości, politycznej popularności. Jak sądzę, uznano, że taki drugoplanowy temat nadaje się do zweryfikowania własnych sił.

Ta gra podjęta wokół sprawy praw zwierząt wydaje się jednak niekoniecznie czytelna dla elektoratu. Wielu wyborców zwraca uwagę na równoczesne utknięcie w Sejmie procedowania projektu ustawy mającej na celu skuteczniejszą ochronę życia ludzkiego przed urodzeniem. Pod adresem partii rządzącej pojawia się zarzut niekonsekwencji, czemu trudno się dziwić...

Zwróciłbym uwagę, że sprawa ustawy aborcyjnej została przetestowana, i to nie za sprawą PiSu. Obawy tej partii, że ów temat spotęguje moblizację przeciwko PiSowi, potwierdziły się w poprzedniej kadencji. O ile wszystkie manifestacje KODu per saldo zakończyły się porażką polityczną a w końcu katastrofą tej organizacji i na placu boju została sama Platforma, to akurat protesty związane z wówczas głoszoną, bynajmniej nie przez PiS, kwestią zaostrzenia ustawodawstwa, pokazały mobilizację wśród najmłodszych pokoleń. Każdy, kto choć trochę zajmuje się ruchami społecznymi, protestami, bez problemu wskazywał na coś zupełnie innego w porównaniu do KODu, na skład tych manifestacji i uzupełnienie go przez zmobilizowanych młodych ludzi z wielkich miast, studentów i uczniów. To pokazało, że najbardziej konserwatywnym wariantem, możliwym w tej chwili w Polsce jest wariant oparty o obecną Konstytucję i rozstrzygnięcia z czasów sędziego Zolla. Jeśli natomiast chodzi o temat zwierząt futerkowych, to warto zauważyć, że na polską wieś patrzymy wciąż przez okulary z lat 90.Ta wieś bardzo się zmieniła jest zdepopulowana, producentów rolnych jest mniej niż niegdyś. O ile całe społeczeństwo podlega pewnej segmentacji, dzielimy się na nisze, różne grupy, mające różne interesy, różne oczekiwania, PiS kalkulował, żę ta grupa, która realnie straci materialnie na zmianach, nie jest tak duża. Nie tak przynajmniej, jakie mogłyby być ewentualne wielkie i długotrwałe korzyści, wynikające z rozbrojenia bomby tkwiącej pod tym rządem w postaci mobilizacji młodszych generacji przeciwko PiSowi.