Sposób działania wielu mediów określanych jako "media głównego nurtu". Ten sam bezmyślny entuzjazm dla postępowej propagandy. Przede wszystkim jednak ten sam elitaryzm, zadęcie i wynoszenie na piedestał tych, których sami uznają za elitę. W USA ta ochrona kleptokratów, oligarchów i różnych utopistów jest widoczna głównie w wielkich sieciach telewizyjnych” – mówi Tyrmand. Dodaje, że w Polsce ich odpowiednikami są TVN, TVP, „Newsweek” oraz „Polityka”.

Jednak najbardziej „ekstremalnym przykładem selektywnej ślepoty na fakty jest jednak "Gazeta Wyborcza". To, co wyprawia sztandarowy produkt Agory, jest naprawdę rzadko spotykane na świecie” – ocenia.

Dodaje, że o ile w USA media głoszą swoją propagandę z powodu autentycznego ideologicznego zaangażowania, to w Polsce, czego najlepszym przykładem jest „Wyborcza”, robią to po prostu dla pieniędzy.

„Prawdziwym szokiem była dla mnie informacja, że "Wyborcza", pozując na "niezależną" gazetę z "wiarygodnymi informacjami", jest tak naprawdę bardzo wspomagana przez państwo. Ich wsparcie dla PO i ataki na opozycję są pośrednio finansowane przez pieniądze podatników kierowane tam decyzjami ludzi związanych z elitami władzy. Dane, które widziałem, sugerują, że nawet 1/3 dochodów z subskrypcji, a także podobna część dochodów z reklam trafia do "Wyborczej" dzięki dobrej woli rządu, który popiera” – przekonuje Tyrmand.

„Czy mamy do czynienia z zadowolonym z siebie towarzystwem kleptokratów, które wspiera się nawzajem na cudzy koszt? Tylko co to ma jeszcze wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem? Albo z dziennikarstwem w ogóle?” – pyta.

„Czytając ten poziom nachalnej propagandy, odniosłem wrażenie, że nawet Stalin, widząc peany "Wyborczej" na cześć rządu, musiałby się zarumienić…” – ocenia.

„Cieszę się, że cały ten ich moralnie zbankrutowany świat, w którym cel zawsze uświęcał środki, zmierza właśnie do bankructwa. I to w zderzeniu z wolnością i zasadami wolnorynkowej ekonomii. Nadchodzą naprawdę szczęśliwe dni!” – uznaje na koniec.

kad/se.pl