„Tygodnik „Wprost” dotarł teraz do informacji, z której wynika, że prokuratura mogła sama z siebie pokrzyżować tajne śledztwo CBA, mające ujawnić prawdziwych zleceniodawców nagrywania polityków. Bezmyślność czy złe intencje decydują o tym, że kolejnej wielkiej aferze prokuratura pod nadzorem Andrzeja Seremeta ukręca łeb” – czytamy w zapowiedzi jutrzejszego wydania „Wprost”. Autorzy ostro atakują prokuraturę.

„Niemoc prokuratury nie dotyczy wszystkich dziedzin - piszą. -  Ale kiedy rzecz dzieje się na styku polityki i biznesu, wtedy szansa na akt oskarżenia zdecydowanie maleje. Nigdzie jednak bezsilności prokuratury nie widać tak wyraźnie jak przy śledztwie wokół afery taśmowej. Minął rok, do sądów nie trafi y akty oskarżenia i nadal nie wiemy, kto był prawdziwym zleceniodawcą kelnerów. Prokuratura nie odważyła się też rozliczyć nagranych polityków, choć w kilku przypadkach łamanie prawa wydawało się ewidentne”.

Publikacja może mieć związek z ujawnionymi w tym tygodniu informacjami o działaniach szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Pawła Wojtunika. Według tvn24.pl, Paweł Wojtunik utajnił nieznane dotychczas nagrania z warszawskich restauracji zdobyte przez CBA w styczniu br. Podczas operacji, której szczegóły nie są znane Biuro miało przejąć płytę CD z 11 rozmowami ludzi z establishmentu. Dziennikarz śledczy Witold Gadowski mówił Fronda.pl, że ujawniając treść nagrań Wojtunik traciłby „haki” na osoby, których wypowiedzi zarejestrowano.

KJ/300polityka.pl/Tvn24.pl