Biljana Todic dzień po porodzie otrzymała wiadomość, że z powodu niespodziewanych komplikacji jej syn musiał zostać odwieziony do kliniki w Belgradzie. Na dowód ciężkiego stanu dziecka przesłano kobiecie zdjęcia. Ta od razu poznała, że to nie jej syn - wyglądał na większego i starszego. Następnie poinformowano matkę, że dziecko zmarło. Nie pozwolono jej zobaczyć zwłok, otrzymała jedynie akt zgonu. W Serbii w ten sposób rocznie znikają tysiące noworodków – pisze Deutsche Welle.
Vladimir Cicarevic, ojciec jednego z zaginionych niemowląt i członek stowarzyszenia "Rodzice Zaginionych Noworodków" jest przekonany, że za procederem stoi serbska mafia. Podejrzewa, że miejscowi gangsterzy współpracują z grupami przestępczymi z innych krajów, a różnym rodzinom pokazuje się te same zdjęcia.
Z jego nformacji wynika, że cena noworodków na serbskim rynku waha się od 15 do 45 tysięcy euro. - Wiele uprowadzonych w ten sposób dzieci trafia np. do Niemiec - mówi Cicarevic.
Podejrzewany o pośrednictwo w procederze jest m.in. szpital NFH w Belgradzie. Wśród serbskich matek szerzy się więc strach przed porodem w szpitalu. Ministerstwa: spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i zdrowia współpracują, aby wyjaśnić sprawę zaginionych noworodków.
Sab/Onet.pl. Deutsche Welle