Dwoje głównych rywali ogłosiło oficjalnie swój start w wyborach 31 marca. Najpierw zrobiła to Julia Tymoszenko, tydzień później Petro Poroszenko. Wystąpienia inauguracyjne obojga kandydatów potwierdzają, na czym będą chcieli budować kampanię. Tymoszenko na hasłach socjalnych, Poroszenko na patriotycznych. Oboje deklarują prozachodni kurs Ukrainy. Na dwa miesiące przed pierwszą turą wyraźną przewagę w sondażach posiada Tymoszenko. Poroszenko zaś póki co, musi się skupić na tym, by w ogóle wejść do drugiej tury. Dopiero później będzie się mógł martwić tym, że w obecnym stadium kampanii sondażowo przegrywa dogrywkę niemal z każdym.

Prezydent Ukrainy oficjalnie ogłosił 29 stycznia swój start w zaplanowanych na 31 marca wyborach prezydenckich. Poroszenko zaznaczył, że zdecydował się ubiegać o reelekcję, aby zapewnić m.in. niezmienność kursu na rzecz europejskiej i euroatlantyckiej integracji. „Tylko obecność w UE i NATO może zagwarantować nasze bezpieczeństwo w obliczu rosyjskiej agresji” – podkreślił Poroszenko. Widać, że na hasłach walki z Rosją i wzmacniania narodowej tożsamości Ukrainy będzie opierał kampanię. Do wyborów idzie jako kandydat niezależny, choć jest honorowym przywódcą parlamentarnej partii o nazwie Blok Petra Poroszenki. Jego kandydaturę poparli m.in. premier Wołodymyr Hrojsman, spiker parlamentu Andrij Parubij i mer Kijowa Witalij Kliczko. Dokładnie tydzień wcześniej, 22 stycznia, była premier Ukrainy Julia Tymoszenko została oficjalnie nominowana przez swoje ugrupowanie Batkiwszczyna. Tymoszenko zapowiedziała, że po zwycięstwie dokona gruntownych zmian w państwie, ostro skrytykowała obecne władze Ukrainy. Widać, że w kampanii będzie stawiała na hasła socjalne. Tymoszenko mówi o uzyskaniu członkostwa w Unii Europejskiej oraz wejściu Ukrainy do NATO. Jej główne obietnice dotyczą jednak kwestii socjalnych.

Ostatnie sondaże potwierdzają, że udziału w II turze pewna może być tylko Julia Tymoszenko. Jej rywalem będzie ktoś z dwójki Poroszenko-Zełenski. To, co przemawia na niekorzyść Poroszenki, to największy spośród wszystkich kandydatów elektorat negatywny. To co przemawia na korzyść, to najwyższy stopień mobilizacji jego zwolenników – kilkakrotnie większy nawet od mobilizacji zwolenników Wołodymyra Zełenskiego, który najwcześniej z głównej trójki kandydatów ogłosił swój start. Należy jednak pamiętać, że ostatnie sondaże pochodzą z grudnia i nie uwzględniają wydarzeń styczniowych, choćby finalizacji uzyskania autokefalii przez ukraińską Cerkiew prawosławną czy wyroku skazującego dla Wiktora Janukowycza.

W sondażu IRI (International Republican Institute) dotyczącym II tury, Tymoszenko wygrywa z każdym rywalem, największą różnicą z Poroszenką, najmniejszą z Zełenskim. Poroszenko zaś wygrałby tylko z Jurijem Bojką, najbardziej prorosyjskim kandydatem. To, co może napawać nadzieją Poroszenkę, to fakt, że dla wyborców nadal najważniejszym zagadnieniem pozostaje konflikt w Donbasie – i to z bardzo dużą przewagą nad innymi kwestiami, jak sprawy socjalne, stan gospodarki, korupcja, polityka zagraniczna. I tylko przy pytaniu o to, który prezydent lepiej broniłby integralności terytorialnej Ukrainy, Poroszenko ma niemal tyle samo wskazań, co Tymoszenko. W innych kwestiach wyraźnie przegrywa. Co ciekawe, większość ankietowanych spodziewa się, że wybory nie będą w pełni wolne i uczciwe (ponad połowa), a przeciwnego zdania jest jedna czwarta. Najwięcej optymistów jest w elektoracie Poroszenki. Wśród zwolenników Tymoszenko przeważają obawy o uczciwość wyborów. I na koniec jeszcze jedna istotna uwaga: otóż notowania Tymoszenko, Poroszenki i Zełenskiego są niemal identyczne z notowaniami ugrupowań za nimi stojących, które będą walczyły o parlament na jesieni 2019 r.

Warsaw Institute