To co, symbolicznie - jak mówią władze uczelni - chce zrobić Uniwersytet Wrocławski jest nierozsądne, niebezpieczne. Po pierwsze władze polskiego uniwersytetu nie mają żadnego obowiązku odpowiadania za to, co działo się przed 1945 rokiem. Wtedy nie istniał Uniwersytet Wrocławski a jedynie Friedrich-Wilhelms-Universität zu Breslau (Uniwersytet Breslau). Uniwersytet Wrocłąwski nie jest nastepcą prawnym Friedrich-Wilhelms-Universität zu Breslau. Obecni włodarze Uniwersytetu Wrocławskiego z nieznanych powodów postanowili bić się w pierś Polaków za zbrodnie nazistowskich Niemiec.

W artykule "Gazety Wyborczej" (poniedziałek 5 stycznia 2015)  pt. "Sprawiedliwość dla doktorów z Breslau" niebezpieczne jest to, że oto polska uczelnia wchodzi w nie swoje buty i chce przepraszać i zadośćuczynić za coś, co jest sprawą Niemiec i jej przeszłości – nazistowskiej. Czysta michnikowszczyzna!

Sygnał całej akcji Uniwersytetu Wrocławskiego jest jednoznaczny: Polacy przepraszają za nazistowskie zbrodnie. Tak to właśnie wygląda. Niby totalny absurd a jednak. A wszystko dzięki pewnemu historykowi: Kaia Kranich. To on „10 lat temu zaczął badać archiwa i napisał pracę o współdziałaniu wrocławskiego uniwersytetu z nazistami. - W skali Niemiec Wrocław był w czołówce, jeśli chodzi o odbieranie tytułów. Senat był niezwykle gorliwy - mówi Kranich. Stopnie naukowe w większości wypadków odebrano Żydom, którzy uciekli przed represjami. III Rzesza uznała ich za zdrajców, którzy prowadzą nagonkę przeciw Niemcom. Podobny los spotykał przed wojną przeciwników politycznych Hitlera” - pisze "Gazeta Wyborcza". W tym tekście pada nieprawdziwa informacja a mianowicie, że wrocławski uniwersytet współdziałał z nazistami. To kompletna bzdura. Formalnie Uniwersytet Wrocławski powstał  24 sierpnia 1945. Przedtem był to niemiecki uniwersytet: Friedrich-Wilhelms-Universität zu Breslauw. Dlaczego zatem polska uczelnia ma przepraszać za nazistowskie, niemieckie zbrodnie na wykładowcach niemieckiego uniwersytetu?

Kaia Kranich – jak pisze "GW" - „pisał prośby do różnych niemieckich instytucji, by wrocławskich naukowców zrehabilitować. Odebrane tytuły od końca lat 90. przywracały już inne niemieckie uczelnie. Jednak nic nie wskórał. Nawet z kancelarii niemieckiego prezydenta Joachima Gaucka dostał odpowiedź, że to niemożliwe, bo Śląski Uniwersytet Fryderyka Wilhelma w Breslau od 1945 r. nie istnieje. Nie ma też komu przywrócić odebranych stopni. Dlatego Kranich zwrócił się do polskiego Uniwersytetu Wrocławskiego”. A ten, jak urzeczony od razu zgodził się przepraszać za nazistowskie praktyki. Krzysztof Ruchniewicz, historyk z UW i co znamienne szef Centrum im. Willy'ego Brandta tak to wyjaśnia: „Jesteśmy dumni z wielowiekowej tradycji naszej uczelni, ale pamiętamy, że jej przeszłość ma też ciemne karty. Trzeba im stawić czoła. Poza tym ktoś musi pamiętać o naukowcach, którzy padli ofiarą nazistów. Należy się im sprawiedliwość”. To chyba państwo niemieckie powinno dbać o ową „sprawiedliwość” a nie Polska, kraj zniszczony i przez 5 lat katowany przez niemieckich nazistów.

Szokujące jest to, że polska uczelnia wpadła na tak poroniony pomysł. A tak pisze o całej sprawie jeden  z internautów komentujących artykuł na portalu wyborcza.pl - „Jako Polak i jako absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego nie popieram inicjatywy naprawiania szkód wyrządzonych przez Breslau Universität za czasów Hitlera. Bo niby dlaczego? W samym artykule już widać rozmywanie odpowiedzialności za odbieranie doktoratów pisząc, że były odbierane na "Uniwersytecie Wrocławskim" co jest kłamstwem i oszczerstwem bo doktoraty były odbierane przez uniwersytet miasta Breslau rządzonego przez niemieckich nazistów. To Niemcy powinni naprawiać szkody i jeśli już to niech obojętnie który niemiecki uniwersytet odda nawet symbolicznie te doktoraty.

A tak pójdzie w świat wiadomość, że Senat i Rektor polskiego uniwersytetu czują się odpowiedzialni za to, że Niemcy hitlerowskie odbierały żydowskim naukowcom doktoraty. Jeśli tak to otworzą drogę prawną do wszelkich dalszych roszczeń o odszkodowania przez rodziny tychże naukowców”.

W historii uniwersytetu Breslau naliczono 262 osoby, którym w podobny sposób w III Rzeszy odebrano stopnie doktorskie, czyli wszystkim należy się polskie przepraszam – wg władz Uniwersytetu Wrocławskiego. A później może kolejne przepraszam za: "polskie obozy śmierci", jak często nazywane są nazistowskie obozy zagłady przez Zachodnich sąsiadów – bo przecież stoją do dziś w Polsce. Czemu za to nie przeprosić?

22 stycznia uczelnia Uniwersytetu Wrocławskiego symbolicznie zwróci doktoratu tym, którym niemieccy naziści odebrali na Friedrich-Wilhelms-Universität zu Breslau. „W uroczystości wezmą udział naukowcy z Polski i Niemiec, a także potomkowie prześladowanych naukowców. - Chcemy się sprzeciwić procederowi godzącemu w podstawowe zasady życia akademickiego oraz przestrzec, by coś podobnego nigdy się nie powtórzyło - mówi "Wyborczej" prof. Marek Bojarski, rektor Uniwersytetu Wrocławskiego”. Jeden z profesorów, któremu odebrano doktorat za czasów Adolfa Hitlera Gideon Greif, izraelski historyk Holocaustu, wnuk Elfridy i Karla Danzigerów powiedział: - Jestem szczęśliwy, że po latach sprawiedliwości stało się zadość.

Czyli co: Polska przeprasza za zbronie nazistowskich Niemiec?

Tadeusz Grzesik, Sebastian Moryń