W Stanach Zjednoczonych trwają wybory prezydenckie, a frekwencja ma być rekordowa. Jednak zwycięzcę możemy poznać znacznie później niż się spodziewaliśmy. Ze względu na pandemię koronawirusa bardzo wielu wyborców oddaje głosu drogą korespondencyjną, a liczenie takich głosów zajmuje więcej czasu.

W amerykańskim systemie pewne decyzje wyborcze zapadają na szczeblu stanowym. Niektóre stany zezwalają na liczenie wysłanych drogą korespondencyjną głosów dopiero w dniu wyborów. W Ohio głosy można liczyć nawet do 28 listopada.

W tym roku frekwencja w wyborach może być rekordowa, a zdaniem ekspertów liczenie głosów oddanych korespondencyjnie wymaga więcej czasu niż tych oddanych w tradycyjny sposób:

- „Noc wyborcza może się faktycznie przedłużyć do tygodnia wyborczego, co może być dla niektórych ludzi frustrujące” – ocenia strateg ds. kampanii wyborczych Matt Klink.

kak/PAP