Jak pisze „Rzeczpospolita”, jest to rewolucja w stosunkach międzynarodowych. We wrześniu tego roku po Stany Zjednoczone wyprzedziły Arabię Saudyjską pod względem ilości produkowanej ropy. Stało się tak dzięki takim technologiom jak szczelinowanie hydrauliczne, co pozwala na eksploatację złóż dotąd niedostępnych.

Obecnie produkcja ropy oraz takich paliw płynnych jak etanol czy propan przekroczyła 11,5 mln baryłek dziennie. To nieco więcej niż w Arabii Saudyjskiej i zdecydowanie więcej niż w Rosji, gdzie produkuje się 10,4 mln baryłek dziennie.

Zarazem jest to ogromny wzrost produkcji dla samych Stanów Zjednoczonych. Jeszcze w 2005 roku kraj ten produkował 5 mln baryłek dziennie.

„To jest rewolucja, która rozwija się w błyskawicznym tempie na naszych oczach” – mówią eksperci.

Geolodzy oceniają, że zasoby ropy na terenie USA wynoszą 2 biliony baryłek. Jeszcze więcej posiada Kanada, bo aż 2,5 bln. Z kolei kraje Ameryki Łacińskiej – 2 bln.

To łącznie prawie pięć razy większe złoża niż te, których istnienie udowodniono na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej.

„Rzeczpospolita” twierdzi, że w związku z tym naftowe centrum świata przeniesie się wkrótce na zachód.

„Bliski Wschód będzie odgrywał dla nas coraz mniejszą rolę. To da amerykańskim władzom marżę manewru w stosunkach z Arabią Saudyjską i krajami Zatoki Perskiej, a w szczególności możliwość zdystansowania się od represji, jakich dokonują autorytarne reżimy w tych krajach” – mówi w rozmowie z „Rz” David Kramer, prezes jednego z czołowych waszyngtońskich instytutów badawczych, Freedom House.

Z kolei Xenia Wickett z londyńskiego think tanku Chatham House ocenia, że zapowiada się zmiana stosunków z Rosją. Jeden z jej atutów, a więc energetyka, będzie teraz znacznie słabszy.

Co więcej, jak czytamy w „Rz”, ceny ropy spadły od połowy 2012 roku z 125 dolarów za baryłkę ropy Brent do 92 dolarów. Tymczasem rosyjski budżet osiąga bilans dopiero przy cenie 100 dolarów za baryłkę.

A eksperci z Moskwy przewidują, że w ciągu pięciu lat ceny ropy spadną aż do 70 dolarów za baryłkę. To dla Rosji poważny kłopot.

David Kramer przekonuje, że oznacza to duże utrudnienie planów Putina odtworzenia imperium. Przypomina też, że w latach 80. XX wieku podobny spadek cen ropy przyczynił się do upadku ZSRR.  

bjad/rzeczpospolita