Podczas piątkowych obrad w ramach rozpoczętego w środę posiedzenia Sejmu, posłowie głosowali nad prezydenckimi projektami ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Oba projekty trafią do dalszych prac. 

Odrzucenia projektu ustawy o SN chciały: Platforma Obywatelska, Nowoczesna a także Unia Europejskich Demokratów. Podczas głosowania nad wnioskiem o odrzucenie projektu ustawy o SN w pierwszym czytaniu 173 posłów opowiedziało się za, 256-przeciw, natomiast od głosu wstrzymalo się trzech parlamentarzystów. 

Poseł Platformy Obywatelskiej, Robert Kropiwnicki przekonywał przed głosowaniem, że prezydencki projekt zrujnuje Sąd Najwyższy. Polityk PO zarzucał partii rządzącej, że ta chce wyłącznie powołania do tej instytucji swoich ludzi, a nie reformy sądownictwa. 

Ponieważ nie udało się przegłosować odrzucenia, projekt trafił  do dalszych prac. 

Z kolei za odrzuceniem prezydenckiej propozycji w sprawie KRS zagłosowało 172 posłów, 1 wstrzymał się od głosu, przeciw było natomiast 265. Projekt trafił do dalszych prac w sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka. 

Przed głosowaniem posłanka Nowoczesnej, Kamila Gasiuk-Pihowicz przekonywała, że dokonywanie takich zmian jest niezgodne z konstytucją, natomiast wprowadzając takie zmiany w KRS powinno się złożyć projekt zmiany ustawy zasadniczej. Gasiuk-Pihowicz podkreśliła, że prezydent powinien zgłosić projekt zmiany konstytucji. Jego przegłosowanie wymaga większości kwalifikowanej 2/3 głosów. Wówczas opozycji udałoby się odrzucić "niszczący" projekt. 

"Głosowanie tej ustawy w zwykłym trybie podważa wynik wyborów i ogranicza prawa wszystkich tych obywateli, którzy w 2015 roku nie oddali swego głosu na PiS, a to była przecież większość obywateli"- atakowała posłanka Nowoczesnej. 

Z kolei poseł PO, Rafał Trzaskowski straszył utratą unijnych pieniędzy. 

"Poinformowaliście prezydenta, że będzie ponosił odpowiedzialność, bo przecież chcecie mu po rekonstrukcji rządu dać odpowiedzialność za politykę zagraniczną, że wyjdzie na tym jak Zabłocki na mydle. Po to, żeby oszczędzić panu prezesowi przykrości widywania lewackiej Europy, pan prezydent będzie jeździł na szczyty i będzie ponosił za to odpowiedzialność"- mówił podczas burzliwej debaty.

Miejmy nadzieję, że ustawy szybko wejdą w życie.

ajk/PAP, Fronda.pl