Grzegorz Braun po raz kolejny straszy przed obecnością amerykańskich żołnierzy w Polsce, przewidując, że może to zaowocować strasznymi konsekwencjami dla Polski.

Były kandydat na prezydenta w swoich ostatnich dywagacjach wypowiadał się na temat zamachów we Francji, zauważając, że terrorysta z Nicei został zastrzelony, tym samym nie można go przesłuchać. Braun dopatruje się w zamachach realizacji określonych celów dla Francji - te wydarzenia prowadzą do przedłużenia stanu wyjątkowego i usprawiedliwiają zaangażowanie Francuzów na Bliskim Wschodzie. 

Z jednej strony Braun mówi o współpracy Amerykanów i Rosjan w regionie Bliskiego Wschodu i stwierdza, że skoro mają tam współpracować, nie będą walczyć u nas nad Wisłą. Z drugiej strony wskazuje na to, że obecność obcych (czyt. amerykańskich) armii w Polsce jest bardzo niebezpieczna i sugeruje, że Amerykanie mogliby ją wykorzystać do własnych celów. Niejednoznacznie Braun sugeruje, że wojska USA mogłyby nas... zaatakować. 

Zwraca przy tym uwagę na wiele niepochlebnych głosów pod adresem polskiej demokracji jakie pojawiają się w Stanach. Szkoda, że przy okazji nie zauważa, że głównym motorem antypolskiej propagandy są nie Stany Zjednoczone, lecz Rosja...

Mówiąc o zamachu stanu w Turcji, Braun wieszczy też podobny scenariusz w Polsce... pod kuratelą wojsk amerykańskich. 

daug/pch24.pl